photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 MARCA 2012

Opowiadanie rozdział 1

Rozdział 1
Nie dam rady!-pomyślała Iga,gdy usłyszała,że ma za chwilę przeskoczyć dwie wysokie przeszkody,jedna po drugiej.
-Nie mogę&-zaczęła się bezradnie tłumaczyć.
-Kismet jest dziś nie w formie,i ja też jakoś się dziwnie czuje&-ale nie dokończyła,gdyż przerwała jej pani Agata.
-Igo Ratkowska!Jezdzisz przez 2 lata,trenujesz skoki i chętnie wykonujesz wszystkie ćwiczenia.Także to ćwiczenie możesz wykonać.Migiem!
 Nie chętnie zagalopowała,jednak postanowiła zrobić jeszcze parę kółek wokoło ujeżdżalni.
Dasz radę Kismet!Uda się!-dziewczyna szeptała koniu na ucho,podchodząc równocześnie do przeszkody.Czuła,jak pracuje każy mięsień,słyszała każdy oddech.Nagle wszystko w koło przestało istnieć.Widziała tylko siebie,Kismeta i dwie poprzeczki wywieszone metr nad ziemią.Koń wzbił się do góry,jakby latał,jego bujna kremowa grzywa falowała  raz w jedną i drugą stronę.Wylądował miękko na ziemi,znów pędząc galopem.Iga każdą taką cudowną chwile pamiętała długo,gdyż był to dla niej i Kismeta wielki sukces.
 Od czasu wypadku przy skoku koń bał się skakać przez przeszkody.Jednak żmudna praca poskutkowała.Zaczął skakać jak dawniej.Wysoko i pięknie.
 Dziewczyna poprowadziła prosto na przeszkodę.Poprawiła dosiad i obniżyła pięty.Jeszcze chwila,jeszcze sekunda,lada chwila zaliczy kolejny skok,gdy w ostatniej chwili Kismet zrobił paskudne wyłamanie,przez co Iga nie utrzymała się w siodle.Spadła na plecy,jednak przytrzymując konia za wodze.Wstała,otrzepała się i podeszła do wystraszonego rumaka,widać było po oczach,że bardzo się zestresował.
-Nic ci nie jest?-pani Agata zaraz przybiegła.
-Nie nic.Ale Kismet zwykle nie robi taki numerów.Dziwne...-odpowiedziała wyraźnie zamyślona Iga.
-Czemu nie przycisnęłaś łydek przed skokiem?!-Paulina jak zwykle się wymądrzała.
-Ni mieszaj się Paulina.Masz ćwiczyć dalej.-wyraźna komenda instruktorki dała dziewczynce do zrozumienia.
-Chyba zakończę ćwiczenia z Kismetem na dziś.Może jutro lepiej się poczuje?-Iga chętnie wróciłaby do stajni.Była cała obolała i nie miała już ochoty na jazdę.
-Jak najbardziej.Twój koń twoje sprawy.Chyba należy mu się porządną marchew,co? mrugnęła pojednawczo do Igi po czym otworzyła bramę do stajni.

  Konie wystawiały głowy z boksów a Kismet witał każdego z nich przyjaznym rżeniem.
I co ja z tobą zrobię?-pomyślała zrozpaczona Iga.Koń trącił ją delikatnie pyskiem na pocieszenie.
-Wiem,wiem.To nie twoja wina.Dziwne że zawsze boisz  się skoczyć przez ten sam okser.-wtuliła się w grzywę izabelowatego konia.
 

 Kismet był pięknym,stosunkowo niskim koniem(150 cm w kłębie) o błyszczącej,izabelowatej maści.Z charakteru był ruchliwym,przyjaznym i pieszczotliwym koniem.Iga wkładała codziennie bardzo dużo pracy by stawał się silniejszy,szybszy i mądrzejszy.On odpłacał jej się czułym parskaniem i zawodową jazdą.
 

 Dziewczynka rozmyślała o tym,co jeszcze może zrobić by Kismet odważył się skakać.Równocześnie przeczesywała jego sierść rytmicznym i płynnym ruchem tak,że aż się kurzyło.
-Odpocznij sobie trochę.Ja rozdam obiad wszystkim koniom,ale zaraz do ciebie wrócę.-Kismet na pożegnanie jeszcze parsknął cicho gdy Iga wychodziła z boksu.
 Rozdawała siano odpowiedni do każdego konia.
-Niech pomyślę..Celia!Ty dostaniesz 3 beli siana&a ty Dym,tylko pół bo jesteś za gróby.Zjadasz nawet ściółkę z boksu!-zastanawiała się głośno.-Hmm&Celia,Dym,Piko,Karola,Ikar,Jurga&Ach!No tak!Został Kismet!-podeszła do boksu z kostką siana.
-No proszę!Jak głodny koń!-powiedział Janusz Ratkowski wchodząc do stajni ze swoim rumakiem Nemo.
-Cześć tato!-Iga ucałowała tatę.-Jak tam jazda?
-Nawet dobrze.Na początku Nemo przy pierwszym skoku nie chciał się słuchać, ale przy drugim podejściu poszło mu świetnie!A co u ciebie?
-Kismet znowu zrobił ten sam numer.Tym razem wyłamanie.Dodatkowo spadłam.Nie wiem co mu jest&Już nie wiem co mam robić!
-Spokojnie,bez nerwów.Jesteś świetnym jeźdźcem.Poradzisz sobie.-Pan Ratkowski odpinał spokojnie popręg*.
Janusz zaraził się pasją córki i również zaczął jeździć konno.Według Igi szło mu bardzo dobrze.Chyba to u nas rodzinne.-zawsze myślała widząc swojego tatę na koniu.


 -Dzisiaj musimy wrócić trochę wcześniej,bo mama piecze pyszny makowiec.
-Makowiec?Pycha!-to było jej ulubione ciasto.
-Co ty na to,byśmy wybrali się jutro w teren?Ty pojechała byś na Kismecie,a ja na Jurdze.
-O tak!Świetnie!-dziewczynka była podwójnie podekscytowana.Nie ma nic lepszego niż galop na łące przygrzanej lipcowym słońcem!

 

 

Podoba się?

Niedługo publikacja kolejnych rozdiałów!

Komentarze

nancyla super :)
08/03/2012 20:25:23
Junior procentrowa019 ten znak & znaczy trzykropek... :P
05/03/2012 20:02:25
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika procentrowa019.

Informacje o procentrowa019


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24:) halinam... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24