Totalna klapa. Wszystko się wali. Po pierwsze szkoła tak średnio, mogłobyc lepiej, o wiele lepiej. Średnia 4.1 - niezadowalajaca, ale przecież każdy powtarza, że liceum to nie gimnazjum. Inny poziom, więcej nauki, więcej samodzielności. Tylko moja mama tego nie rozumie. Ona chciałaby żebym miała same 5, baa 6 najlepiej! Niestety taka nie jestem, nie daje rady. Niestety nie zadowole ją. Po drugie - chłopak. A więc z nim mam więcej chyba problemów. Strasznie często go denerwuje przez moje wahania nastroju, mówi że jestem rozpieszczona, że muszę mieć wszystko to co chce. Oczywiście to nie prawda, ponieważ nic nie mam. Chce buty, nie mam butów. Chce myszki dwie i klatkę, nie mam myszek i klatki. Chce dobre oceny, nie mam dobrych ocen. Chce być chuda, nie jestem chuda. Chce być perfekcyjna, nie jestem perfekcyjna. I takich pragnień jest o wiele, wiele więcej. Niestety wszystkie nie do spełnienia. Mam też taki z Nim problem, że coraz więcej mnie zostawia. Kiedyś każda wojna chwie spędzalismy razem, a teraz? 2-3 godziny. Ostatnio dostaliśmy zaproszenie na 18. Powiedziałam mu, że nie idę (chociaż chyba chce), chciałam zobaczyć jak zareaguje. Nawet się tym nie przejął. Powiedział że dobrze, on sobie ze znajomymi posiedzi. Nie mam nic przeciwko temu, ale zawsze mnie namawiał żebym gdzieś z nim szła, tym razem jest inaczej. Bardzo dobrze wiem jak się zachowuje po alkoholu, a tam będzie tyle dziewczyn... Ale jak chce iść sam, to proszę bardzo, droga wolna. Ostatnio jeszcze wybrał się z kolegami z byłej klasy na piwo, a w sobotę idzie na grila z kolegami z klubu. Ja oczywiście muszę siedzieć w domu bo dzień wcześniej na urodziny idę do koleżanki aż na 3h. Chore. Zostałam chyba całkiem sama. Nikt nie rozumie moich problemów. Nikt. Waga taka sama jak ostatnio, chociaż było już 46. tyle błędów przy pisaniu tego narobiłam że szok. Pewnie nikt tego nie przeczyta, ale to jest odskocznia dla mnie od życia. Mimo że nie wchodzę tu zbyt często. Nie radzę sobie ze sobą.