~ Żyję, wbrew pozorom ~
Acz znudził mnie fotoblog, notka będzie więc hejterska.
Namnożyło się tu true arystokratek zapatrzonych w Kuroshitsuji, samozwańczych idoli, jedynych prawdziwych lolitek i panienek uczucia wyrażających emotikonkami, prawda?
I nie, małe wannabe, wciąż nie wyglądacie japońsko.
Znudził mnie też wasz brak kultury i fakt, że większość z was nie wykazuje choćby inicjatywy aby pokazać, że jednak myśli.
____________________________________________________________________________________________________
Nie obchodzi mnie, że moja wypowiedź nie jest KAŁAJI, nie obchodzą mnie również wasze wyznania jak się bawicie na koncertach i jak fangirlujecie do artystów, których twórczości praktycznie nie znacie.
Także nie obchodzi mnie to, jak przy tym określacie cudze uczucie i pasję.
Dir en grey. Poświęcając te wszystkie lata i wkładając ogromnie dużo wysiłku aby osiągnąć wszystko, co się dało, mogę sobie nadal być wkładana do jednego worka razem z wami przy każdej fangirlowskiej okazji, I don't care.
Po prawdzie to ta wielka rodzinka się liczy, nie wasze zdanie.
Boleśnie obeszło mnie za to to, co widywałam od dnia 4 marca przez jakiś tydzień.
O waszych reakcach na rozpad UnsraW mówię.
Wiem, że użalanie się przy każdej okazji to element mentalności polskiej, jednak dotkliwie mnie to zabolało.
Doszukiwanie się na siłę afery, snucie idiotycznych teorii, dodawnaie żałobnych notek, bo "byłem na koncercie",
i nagłe wyznania miłości aby następnego dnia pisać słit notki o innych zespołach.
Nie bawię się w wasze podziały na "fanów prawdziwych" i "fangirli", mówię tylko o tym, co kocham.
Nie musicie rozumieć uczucia.
Ale łamiecie mi serce, doprawdy.
_____________________________________________________________________________________________________
A więc bywajcie.
Z życzeniami przyjemnego samorozkładu,
~ Jego Książęca Mość eiko-sama, władca wszechrzeczy ~