powieki spadły
w przepaść zimnych kości
dotknęły dna, gdzie rzęsy
pluskały się w wodzie
ciepłej i czystej
wcale przyjemnej
coś niżej ruszało się
szybkim niespokojnym mrowieniem
wierceniem pod skórą i kośćmi
jak samotne drzewo
na rozległej polanie
podczas gróźb Zeusa
(za korzystanie z wody niezgodnie
z pierwotnym przeznaczeniem;
samotności na polanie w czasie gniewu
najwyraźniej nie uwzględniono)
skazane na nic
pogłębioną bezimienność
na nic