Dobrze. Czas najwyższy.
Zaczynam pisać nie mając w ogóle pojęcia o czym i co z tego wyjdzie. Jednak potrzebuję tego bo nigdy nie będę umiała siebie wyrazić. Mnóstwo myśli kłębi się w głowie, jak mrówki rozchodzące się w różne strony. Nie wiem na której skupić wzrok, więc mówię że nie myślę o niczym.
"Hej, hej, na pierwszy rzut oka nie widać że Cię kocham" - Śmieszne jest to że nawet ja sama na pierwszy rzut oka tego nie widzę. A może nie jestem do tego zdolna? Może wybrałeś sobie mnie... Albo nie... ON. Ten na Górze. On wybrał mnie dla ciebie. Może On wybrał mnie dla Ciebie jako najtrudniejszą misję.
Mówisz do mnie "miłość jest silniejsza niż strach." Jednak teraz mój strach paraliżuje moją miłość. Może wojny jeszcze nie wygrał, ale bitwę napewno. Boję się. Rozmawiać z tobą. Mówić ci o tym co czuję. Boję się niezrozumienia. Tego którego doświadczałam całe życie. Tak, mam wątpliwości bo się boję.
To co teraz powiem będzie okrutne. Niestety szczere. Boję się że to nie ty okażesz się tym jedynym. Boję się tego bo tak bardzo tego nie chcę. Bo czynisz moje życie lepszym. Bo nie potrafię sobie siebie wyobraźić z jakimś innym mężczyzną na świecie. Nawet gdybym próbowała, to nie potrafię. Nie chcę.
Pytasz czy ja cię kocham, czy tak po prostu przyzwyczaiłam się do Ciebie. Nawet nie wiesz jak pragnę odpowiedzi. Jedno nie wyklucza drugiego. Kilka lat temu przyrzekłam sobie coś na całe życie. Przyrzekłam że NIE POZWOLĘ by moje uczucie zamieniło się i pozostało tylko przyzwyczajeniem. To było tak silne, bo tak bardzo bolesne z powodu rodziców....
Staram się. Staram się odnaleźć siebie. Staram sie znaleźć odpowiedzi. Staram się kochać. Nie wiem jednak jak. Nie wiem czy potrafię kochać. Napewno nie tak jak ty. Napewno jeszcze nie teraz. Nie wiem czy dwukrotny gwałt duszy i naruszenie ciała nie odebrało mi tej zdolności...
Chciałabym ci powiedzieć "Odejdź. Jeśli tego pragniesz. Odejdź i nie cierp z mojego powodu. Odejdź, tak jak spodziewałam się tego przed świętami, gdy pierwszy raz powiedziałam ci o mnie. Wtedy myślałam że odejdziesz. Feministki nie zgodzą się ze mną, ale moja niska samoocena pozwala mi myśleć że miałeś do tego prawo. Nie dałam ci tego na czym Ci zależało. Miałeś prawo odejść i nie cierpieć. Jednak nie zrobiłeś tego.
Chciałabym powiedzieć ci to, natomiast nie powiem. Powiem Ci tak: Nie odchodź! Nie zostawiaj mnie. Tak jak obiecałeś. Dotrzymaj słowa i nie rezygnuj ze mnie. A nawet jeśli zrezygnujesz... Nawet jeśli zawiedziesz mnie i nie dotrzymasz słowa, to ja dotrzymam. To ja Cię nie zostawię. Nie zawiodę cię jak każda inna. Nie jestem każda inna. To ty mnie tego nauczyłeś. Tak często i szybko się poddaję. W tym się nie poddam. Mimo wszystko nie myśl że tak łatwo cię puszczę.