I kto tu teskni... Minelo poltorej godziny wiec dojrzalam do ujawnienia ci moich uczuc. Ty siedzisz sobie z fajna ekipa mogac robic co chcesz. Ja siedze sama w ciemnym pokoju z facebookiem. Mowisz do mnie "Tylko nie pisz z zadnymi fagasami!". Ja wchodze na czat szukajac kogos z kim moglabym popisac bo czuje sie tak cholernie samotnie. Ale nie martw sie skarbie, i tak nikogo wartego uwagi nie ma. Dochodze do wniosku ze na czacie mnostwo ludzi. A tak na prawde nikogo. Dochodze do wniosku ze - jakby to glupio nie brzmialo - nie mam przyjaciol. Imprezujesz sobie, dobrze sie bawisz, w koncu. Ciesze sie. Jednak dobrze pamietasz jak mowilam ze chce isc na impreze, wyszalec sie, poczuc babelki, nie myslec o problemach. W meskie ekipy bym ci sie nie wpierdalala. Ale widze ze tam wcale i tak nie ma do konca meskiej ekipy. Wcale tez nie mowie ze na 100% bym tam poszla z toba. Mozliwe ze okazaloby sie ze wcale nie moge. Wystarczyloby gdybys chociaz zapytal. Jedno glupie pytanie. Znaczy tak malo, a wystarczajaco bym nie czula sie tak bardzo wykluczona. Ide pod prysznic kochanie.