Zebrać myśli. Ochłonąć. Poukładać wszystko tam skąd wypadło i się pomieszało. Wyrazić siebie. Zrozumieć CO się dzieje. Czy nie po to większość z nas tutaj wchodzi...? Tyle bym dała żeby znów nie czuć się wyprana. Wczoraj ktoś bliski zrobił pęknięcie w mojej mentalnej górze lodowej. To było tak bardzo dziwne. Sprawił również że poczułam tęsknotę za spisywaniem myśli. Tym razem padło na to miejsce. Czuję się jak niepoukładane puzzle. Ile czasu minie zanim góra lodowa się rozkruszy?