mogłam przewidzieć, że babka z angielskiego weźmie mnie do speakingu 'moje love story'. wzięła, ostałam 3, głos mi się śmiesznie trząsł, kiedy opowiadałam jakieś pierdy o podstawówkowym uczuciu, którego nie było.
na zdjęciu - moje kolczyki i mój stosunek do uczuć.
nawiązując do fotki, to: biorąc pod uwagę fakt, że uważam, że każdy jest w większym lub mniejszym stopniu bi, to jak tak dalej pójdzie, to się przerzucę na babeczki. jak tak analizuję męską psychikę, to zaczyna mnie ona pomalutku przerastać.
u mnie wszystko good. zgubne nałogi, których się nie pozbywam, bo nie mam dla kogo. potrzeba znalezienia kogoś, kto będzie dotulał. dalsze odtruwanie, ten hiphop nawet nie jest taki zupełnie denny, a jak po nim smakuje normalna muzyka... ćmik, kaptur, słuchawki na uszach. momenty, w których czuję, że żyję!
W łikend miałam zgrupowanie zespołu, chyba najlepsze do tej pory.
olenka daje radę, nie marudzi, uśmiecha się, słucha muzyki, chodzi do szkoły, nawet się uczy trochu. ułożyłam sobie wszystko po kolei, troche mnie ludzie wkurwiają, ale się przyzwyczaiłam. akceptuję to, na co nie mam wpływu. ha! nie pfrzejmuję się tym, na co wpływu nie mam! i jestem z siebie dumna, taak!
powtarzanie sobi, że jestem zajebista przyniuosło efekt, tak więc... jestem długonogą, cycatą blondynką? x]
pozdrowienia dla Madź i Marty za kukułkę oraz dla Chmiela, od którego też zostałam pozdrowiona
olenka.