Wreszcie się trochę ogarnęłam z pracą.
Przez cały pierwszy tydzień, wracałam i nie wiedziałam jak się nazywam. Nogi napieprzały jak oszalałe.
A że jeżdże rowerem (w obydwie strony wychodzi 16km), także nogi musiały się przyzwyczaić.
I tak od wczoraj wracam i mam jeszcze siłe na życie. Znaczy się siły nie mam, bo wychodzi mi 8, więc faszeruje się tylko przeciwbólowcami. I od klimatyzacji w pracy moje gardło wysiada, że praktycznie nic nie mówie. Ale po za tym jest super :")
Moje podejście numer 183642 do jogurtów na śniadanie. Po raz kolejny jestem na nie. Kawa i jajecznica. Jedyne co mój żołądek przyjmuje rano.
Waga stoi. Sama nie wiem czemu, Ruszam się dużo. Nie jem dużo. Może jakiś detoks, albo nie wiem. Do sierpnia chciałam zrzucić te 7-10 kg, a na razie dupa z tego.
Ide po leki i położyć się.
Trzymajcie się.
P.
13 CZERWCA 2017
31 MAJA 2017
22 MAJA 2017
1 MAJA 2017
5 KWIETNIA 2017
21 MARCA 2017
26 STYCZNIA 2017
17 STYCZNIA 2017
Wszystkie wpisy