Jejku... jak dawno Nas tutaj nie było...kolejny raz napisze,ze nie mamy czasu...czasami nawet sami dla siebie a co dpoiero mowic o prowadzeniu Pb.
Ostatnio czesto zadaje sobie pytania na ktore nie moge znalezc odpowiedzi...Dlaczego ranimy bliskie nam osoby...Czemu ich nie doceniamy kiedy są blisko...czemu dopiero po stracie...?? Przeciez kiedy sa przy nas czujemy sie bezpieczni, doceniani,kochani...wiec dlaczego??? dzieki Nim,wiemy,ze za kazda najmniejsza churką kryje się Anioł,dzieki Nim rozumiemy dlaczego niebo jest ciagle pogodne...Ludzie popęłniają okropne błędy,które często zaważają na ich życiu...czasami nie tylko swoim.trudno jest te błędy naprawić...odzyskać zaufanie i także trudno jest się zmienić...postępować tak,aby nie ranić.Ktoś kiedyś powiedział,ze miłości nie nalezy zmieniac,że nie możemy tym brakiem sie zniechęcać do miłości,miłość zostanie wierna w zaćmieniu szczescia...Miłość wymaga bliskości drugiej osoby.Kiedy się kochamy wszystko dookoła nabiera głębszego sensu.Kazdą swoja decyzje nalezy przemyleć.Nie mozna od razu powiedziec czegoś co czasami jest nieodwracalne...zacznijmy doceniac bliskie,kochajace nas osoby...
[i]TYLKO TY...
..Kasia[/i]