ogarnia mnie to okropne uczucie bezradności. być może właśnie przeżywam apogeum. wtorek dobiegł końca, był to bardzo mocny dzień, gorszy od "poniedziałku".
nienawidzę patrzeć na cierpienie niewinnych przez głupotę świata.
pyt. co robić dalej? chciałabym iść ostro do przodu ale może nie pora; tak się boję że teraz to trwa bo działają emocje, ale nie chcę żeby przeszło jak inne moje rozterki w zapomnienie. chcę aby to + ta myśl siedziły gdzieś w moim sercu i czekały na swój momęt.
od czego zacząć? kiedy? tak mi źle z powodu tego co widziałam i chcę działać z drugiej strony ciągle mam w głowie tą myśl "jeśli chcesz zmienić świat zacznij od siebie"
małymi kroczkami dojdę do celu; mam 2, 3 marzenia i wszystkie są na równi ważne; chcę aby się spełniły i będę starała zrobić sięwszystko aby tak sie stało.
a tak podsumowywyując mimo tego przykrego stanu jestem najszczęśliwsza na świecie bo mam najcudowniejszego chłopaka pod słońcem, familię i spoko życie ! (fakty te nie podlegają komętarzom)
Inni zdjęcia: KRYTYK EX PROFESSO locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24