Ostatnio większość czasu spędzam na motorze - nie wiem czy to dobrze, chyba nie do końca, ale na pewno lepsze to niż gdybym siedział samemu i myślał "co by było gdy by.." bo wtedy przychodzą mi to głowy różne pomysły... (nie koniecznie mądre)
Mamy święta - to z reguły jest czas szczęśliwi, tylko że nie dla wszystkich. Nie spodziewam się żeby te święta były szczególnie radosne i szczęśliwe - po prostu są, ale dla mnie równie dobrze mogło by ich nie być. One nie wprowadzą nic.
Coraz częściej myślę o tym po co żyje, jakie mam cele i jakie marzenia - niestety nie widzę już teraz żadnych - staram się odnaleźć sens życia ale w ogóle mi to nie wychodzi.
Chciał bym mieć nadzieje na to że będzie lepiej - ale wiem że nie będzie, za to jestem pewny że będzie znacznie gorzej - ciekawe ile jestem w stanie wytrzymać...
Mam za mało nadziej by żyć, ale zbyt dużo by umierać...