Taka jest chyba natura listopada,
że nie widać w nim końca przytłaczającej pracy.
Już na jego początku jestem przerażona
i staram się zrobić wszystko co się da wcześniej,
ale okazuje się że jednak niewiele się da wcześniej.
Kolejna jesień z rzędu jest przepełniona wieloma rzeczami do zrobienia
zamiast wieloma emocjami do pozbierania.
Znormalniało mi życie.
Nie zakopuję się już w emocjach,
tonę w pracy i dodatkowych zajęciach.
Biorę wszystko na rozum, potrafię uspokoić swoje ataki paniki.
Nie mam żołądku ściśniętego ze stresu.
Stałam się strasznie świadoma każdego swojego działania.
Znajomi mówią, że znowu jestem nową osobą.
Że znowu wakacje mnie zmieniły.
Wróciłam z nich z nowym tatuażem i nowymi poglądami.
Z troche szerszą perspektywą świata, i może dorosłości.
Ale to wszystko nie znaczy,
że nie chciałabym pisać w kawiarniach notek zamiast pracy inżynierskiej,
że nie chciałabym chodzić z kawą po parku,
że nie spotkałabym się ze starymi znajomymi rozdrapując emocje.
Może już po prostu jestem na to za stara.
Może przy pracy przy biurku od poniedziałku do piątku nie ma już miejsca na takie rzeczy.
20 STYCZNIA 2020
2 LISTOPADA 2019
30 LIPCA 2019
8 LIPCA 2019
8 CZERWCA 2019
9 KWIETNIA 2019
28 GRUDNIA 2018
17 PAŹDZIERNIKA 2018
Wszystkie wpisy