Po listopadzie wzięłam sobie grudzień wolnego.
Ludzkość ma problem ze złotymi środkami, lubimy wszyscy przesadzać.
Chciałam wyciągnąć ze swojego życia więcej, ale zajechałam samą siebie.
A zanim zacznę na nowo wpadać w wir rzeczy, o które nigdy bym się nie podejrzewała
(posiadanie kalendarza i tworzenie "to do list" wciąż jest jakieś nieswoje, ale okazuje się efektywne)
czuję, że 2018 zasługuje na chwilę uwagi.
Ten rok mnie oczyścił wewnętrznie.
To wygląda trochę tak jakbym założyła okulary
z inaczej koloryzującymi soczewkami.
Twarde fakty pozostały takie same,
nie zmieniło się w moim życiu nic na proste, ani takie jak w 2017 chciałam.
Ale udało mi się z częścią mojego świata pogodzić,
udało mi się mniej więcej zarysować plany na chociaż najbliższą przyszłość.
Podróż do wnętrza siebie prowadząca przez między innymi Pensylwanię
kończąca się nie w Nowym Jorku, lecz we Wrocławiu
dała mi w końcu tą moją piętnowaną odwagę.
Stałam wystraszona na początku tego roku bo mój świat właśnie się walił.
A ja trochę chciałam żeby się zawalił,
bo było mi w nim zdecydowanie źle
i chciałam zobaczyć czy za murami jest w końcu tak jak chcę,
A trochę (bardziej, niestety) jednak nie wyobrażałam sobie innego świata,
nie chciałam innego, i dawałam z siebie wszystko żeby mój naprawić.
I jak już wszystko runęło to zostałam sama, przerażona, zapłakana, ale z nową szansą.
I nie ukrywam, że wyjazd do Stanów odgrał w tym roku ogromną rolę
i że nauczył mnie tą szanse najlepiej wykorzystać.
Gównie dlatego, że w końcu wygrałam, z mnóstwem rzeczy.
2019 ma tak dużo do przyniesienia,
ża czuję podobną ekscytacje jak wtedy,
gdy byłam jeszcze mała i zaraz miał przyjść sylwester.
A ja w tym roku chyba w końcu wydoroślałam.
20 STYCZNIA 2020
2 LISTOPADA 2019
30 LIPCA 2019
8 LIPCA 2019
8 CZERWCA 2019
9 KWIETNIA 2019
28 GRUDNIA 2018
17 PAŹDZIERNIKA 2018
Wszystkie wpisy