Pierwszy raz poczułam się tak w Chicago.
Wiedziałam, że nie mogę być dłużej w muzeum,
wybiegłam z muzeum.
Stałam przed nim i nie wiedziałąm totalnie gdzie iść dalej.
Szukałam jak głupia papierosów w torebce, jakby on miał cokolwiek zmienić.
Przynajmniej musiałam znaleźć uboczne miejsce i kogoś z zapalniczką,
przynajmniej przez chwilę wiedziałam co robić.
Ale przecież to nie o to chodziło.
To moja głowa nie wiedziała co ze sobą zrobić.
Oczywiście po czasie się uspokoiłam,
przeżyłam naprawdę cudowny dzień, a po nim wiele innych.
Ale to uczucie ciągle powraca.
Uczucie, że nie wiem co ze sobą zrobić.
I każda próba zrobiena czegoś jest jak te fajki - złudnym zajęciem głowy przez chwilę.
Wiem, że nie mogę być tu gdzie jestem,
ale co z tego że wyjdę, skoro dalej nie będę wiedziała gdzie "iść".
Ja nawet nie wiem czy ja jestem szczęśliwa, smutna, zła czy cokolwiek.
Wybieram sobie emocje, przyjmuje ją na twarz i taka jest,
Ale nie mam pojęcia, czy taka jest we mnie.
Jedyne co czuję naprawdę
to niezadowolenie z samej siebie.
Ale nawet nie wiem dokładnie z czego.
20 STYCZNIA 2020
2 LISTOPADA 2019
30 LIPCA 2019
8 LIPCA 2019
8 CZERWCA 2019
9 KWIETNIA 2019
28 GRUDNIA 2018
17 PAŹDZIERNIKA 2018
Wszystkie wpisy