fot. Asix:*
stare, sprzed ponad 2 lat.. z moim małym ogierkiem, który wtedy był jeszcze taką kruszynką.. <3 :(
Wiele razy musiałam się rozstać z jakimś koniem z różnych powodów. W pewnym sensie było to dla mnie normalne, chociaż i tak nie potrafiłam się do tego przyzwyczaić. Zawsze było to bardzo przykre i często przynosiło wiele łez.. I pomimo, że to zwykle było nieuniknione i mogłam się tego spodziewać to zawsze próbowałam odłożyć te myśli na bok i żyć w nadziei, że to zdarzy się jak najpóźniej, a może i nawet wcale...
Tak samo było w tym przypadku. Przyzwyczaiłam się, że to małe, piękne stworzenie jest zawsze w tym samym miejscu i że mimo, że czasem ja jestem daleko to zawsze mogę do niego wrócić i wszystko będzie jak dawniej. Widziałam, jak rósł, jak się zmieniał, jak zmieniają się nasze relacje... Jedyne, co się nie zmieniało to moja ogromna miłość.
Był też moment, w którym ja go opuściłam na dłuższy czas i wracając trafiłam na sytuację, w której słowa weta, że jeśli w ciągu kilku godzin jego stan się nie poprawi to będzie tylko jedno wyjście, bardzo mnie zabolały... Na szczęście skończyło się dobrze, a ja miałam szansę nadrobić stracony czas. To jeszcze bardziej sprawiło, że się do niego przyzwyczaiłam i stał się on nieodłączną częścią mojego serca.
Wiedziałam, że to, że jest młody i ma całkiem dobre predyspozycje do sportu stawia to wszystko w bardzo "kruchej" sytuacji. Jednak liczyłam, że skoro przez tak długi okres czasu nikt go nie kupił to i teraz się nic nie zmieni...
Nic bardziej mylnego.
Nie wiem, gdzie jest. Nie wiem, czy nawet w Polsce. Nie wiem nic.
Tęsknię bardzo i kocham z całego serca.