Ja na Wigilii Klasowej w Bacówce. W moim zajebistym sweterku w którym wyglądam (uwaga cytuję): "jak z teledysku Last Christmas z 88 r." fajnie, nie? :D
Święta. Mam ochotę uciec jak najdalej. Nie to, że nie lubię świąt, jednak chyba to nie o to w nich chodzi. Powinien to być rodzinny czas, a nie czas sprzątania i stania przy garnkach. Ale okej. Goście, na których totalnie nie mam ochoty, bo nie ma nikogo w moim wieku (chyba, że Daria wpadnie ; ***) , więc najchętniej zamknęłabym drzwi, zasłoniła rolety i po raz kolejny oglądała "Kevina samego w domu" i inne shity. Naprawdę wolę to niż ten wspólny stół przy którym każdy się męczy i to widać.
Trzy dni. Będzie dobrze. Lubię święta. Poczułam już ich klimat, gdy spadł śnieg. Teraz mamy cholerne błoto i brak śniegu. Na dodatek nie wiem w co się ubrać, mój aparat nie chce zapisywać zdjęć, a ja jestem sfrustrowana i głodna, bo wszystko co zostało przygotowane "jest na święta". Tjjja.
Ostatnio usłyszałam pytanie czy ja mam depresję, albo jakiś głębszy problem. Sądzę, że to był wystarczający powód by zastanowić się nad swoim życiem. To dobry czas i doskonałe miejsce. Chociaż nie uważam bym miała problem to faktycznie czuję się nieco przybita i tak jakby obciążona czymś co nie istnieję. Sama stwarzam sobie problemy. Taki charakter.
Po poniedziałkowej rozmowie i podsumowaniu "może faceci poprostu się ciebie boją" uświadomiłam sobie pewną ważną rzecz. Ważną, ale osobistą.
No to wesołych świąt !