150 kilometrów lądowej żeglugi w wykonaniu Simka i bandy dawców na dwóch kółkach
= Urwany tłumik, wjazd w procesję, 120km/h w burzy, padnięcie elektryki i 3 motocykle narazpadnięte :(
Potem naprawa, do domu, a po powrocie Simmi uznał że w tym tygodniu już nie bedzie takiego bicia i się spierdolił :)
Ale nie jest źle, bo Wytyczno wzięliśmy szturmem i wróciliśmy z tarczą :P
Dojść można wszędzie :)