Postanowiłam, że będę dodawała zdjęcia robione przez siebie. Po prostu. Nie chcę czuć się jak kradziej. Albo matka dziecka, któremu inny tatuś dorobił rączki.
Nadal twierdzę, że najlepszym nauczucielem życia jest codzienność. Odpowiedzi na nurtujące nas pytania leżą pod kołdrą, szafką, na przystanku, a zwłaszcza pod prysznicem. Zwłaszcza, bo to moje osobiste biuro rozmyśleniowo-wnioskowe. To tam dochodzę najczęściej. Do wniosków. Ma się rozumieć. No... Także....
Ostatnio postanowiłam być pańcią w szpileczkach... Taką wiecie... Tup, tup nokebylia. Po 8 godzinach spędzonych w redakcji żałowałam swojej decyzji. Kontuzja kostki, która była skręcona pierdyriald razy postanowiła powiedzieć mi siemano. Ale takie siemano no wiecie. Z przekąsem. Niesmaczne.Jak siemano dziewczyny, która zajęła się Twoim facetem po rozstaniu. Takie no... Że najchętniej byś zutylizowała, ale nie możesz. Bo w sumie ciężko to wykonać. A konsekwencje słabe.
Z językiem na brodzie doczłapałam się do przystanku. Już nie jak pańcia. Raczej ofiara swojej własnej próżności. Ciągnąca swoje ego za kołnierz. Cedząc przez zęby: a co żeś Ty sobie głupia pindo myślała.
Starałam się nie dać po sobie poznać, że w sumie to pańcia ze mnie słaba. A właściwie to... Nazywajmy rzeczy po imieniu- żadna. Po prostu Grażyna.
I tu dopływamy do brzegu. Bo właściwie to nie chciałam się żalić. I udowadniać kolejny raz, że jestem kobietą gorszego sortu. ;) Co to nie umie być tup, tup, tup. Do końca.
Tutaj zaskoczyłam siebie. Widząc autobus, który zwykłam wybierać jako moją karocę na podróż do domu nie podbiegłam do niego. :o Choć mam w nim zarezerwowane pewne i stałe miejsce stojące.
Szłam dumnym krokiem jak ładnia podczas godów, zbierając resztki mojej kobiecej dumy. Myśląc : zachowaj klasę, nie ten to następny.
O dziwo nie musiałam czekać długo. Zaledwie dwie minuty później podjechał całkowicie pusty autobus.
Weszłam do niego jak pańcia. Skasowałam bilet jak pańcia. Tu czekała na mnie niespodzianka. Bo okazało się, że ta karoca zawiezie mnie dlalej, niż poprzednia. Dzięki czemu moja godność czyt. stopy zostaną częściowo ocalone.
Myślisz sobie, o co jej chodzi?
Wniosek jaki z tego wyciągnęłam jest taki, że... Czasami warto poczekać na kolejny ''autobus''. Nie szarpać się. Nie przeciskać. Nie biec. Zachować klasę. Poczekać.
Może okazać, się że ten KOLEJNY jest lepszy. I dowiezie nas dalej, niż poprzedni. Bez ran. Pokaleczonej godności. I kobiecości. Wystarczy odrobina cierpliwości.