Ludzie wokół krzyczą, że walentynki to komercja, że kocha się cały rok, że co to w ogóle za święto... wymyślone, naciągane i sztuczne.
A ja z uśmiechem przyjmuję bukiet z serduszkiem, zostawiam miłosny liścik w portfelu, by przeczytal go, gdy będzie tankował jadąc do pracy i układam te niby śmieszne i dziecinne serduszka robiąc kolację - dlatego, że lubię, gdy się uśmiecha. Tak po prostu. Nie interesuje mnie moda na udawanie, że 14 lutego nie istnieje - jeśli jest świętem zakochanych, jest naszym świętem. Zamierzam celebrować wszystko, co przyjemne i pozytywne, złe rzeczy dzieją się bez naszej pomocy. Dobrym wydarzeniom czasami musimy trochę pomóc.