jest sobie 7:26 jak zaczynam pisać tą notkę i jeeeeszcze jestem w domu! haa, cud :3
ale mi odpowiada. ja zawsze w piątki mogę kończyć lekcje później gotując, a w czwartki nie przychodzić na dwie pierwsze lekcje, gdzie i tak powinnam zazynać 8:50. a dziś dopieo 10:45. wspaniale. :)
ogólnie rzecz biorąc wczorajszy dzień w szkole był jedną wielką porażką...
na godzienie wychowawczej pani Bagińska poinformowała nas, że się za nas weźmie.
czyli...: za każdą jedynkę lub nieobecność telefon do rodzica, za każde przewinienie do pedagoga i zakładamy jakąś tam kartę, w której będzie wszystko spisywane, a później przedstawiane na zebraniach z rodzicami. no i do tego jeszcze pisanie w zeszycie "ocena niedostateczna (z tego lub z tego) podpis nauczyciela i ro-dzi-ca.
no po prostu kurwa przedszkole... -.-
ja nieeee wiem czy to wgl coś pomoże, bo jak nasza klasa chciałaby się zmobilizować, to by to zrobiła.
a skoro nie chce, to niepotrzebne to całe zmuszanie...
na angielskim 2 zastępstwa, czyli dla mnie czytanie nowo wypożyczonej książki, która mnie niesamowicie wciągnęła i myślę, że w następnym tygodniu ją oddam i wypożyczę następną, kolejną upatrzoną przeze mnie meeeeega książę. :)
3 ostatnie z Jadczak, nuda. po za tym, że jedna lekcja minęła nam na tzw. przebranie się i próby.
na drugiej zaliczenie, dostałyśmy z Górską i z Basią po 4. jesteśmy z siebie taaaaakie dumne! ^^
a ostatnia lekcja jakieś tam ćwiczenia.
po lekcjach niesamowite emocje, przeżycia i wrażenia, bo spadł śnieg! Boże... ile ja na niego czekałam...
później angielski dodatkowy i go home. oczywiście w autobusie czytanie książki. <3
dziś tylko 5 lekcji + matematyka dodatkowa. oczywiście pedagog u nas w klasie, no jakżeby inaczej...
a jutro po lekcjach jakieś spotkanko znowu z ekipą pod nazwą 'sylwester vol.2' xd
a teraz see ya. miłęgo dnia! :*