Uwielbiam grass deczyć, przysięgam bez ściem
Nie da się zaprzeczyć, że prawie go jem
Przychodzi ziom rzuca piątkę, nagle spodziera
Zżarłeś to człowieku, czy się tym nacierasz
Ale dla mnie piątka, stówa, dycha, kilo
I tak będzie za mało, ile by nie było
Ile by się nie wrzuciło, na ten papier
Wciąż będzie za mało grassu w rapie
Wciąż będzie o tym zwrotek za mało
Jakby jedno bez drugiego już nie istniało
Nic by nie powstało, bez jazzu w naszym studio
Weź z takim podejściem, teraz rzuć to gówno
Suszysz, kruszysz, skręcasz, smażysz
Kaszlesz, jarasz aż gwizdek parzy
Dziś już nic lepszego się nie zdarzy
Zresztą chcę już tylko dzisiaj rzeżuszkę prażyć!