Fotkę wykonałem na pewnej łące na początku lat 90-tych. Zatytułowałem ją "Nierealny czas"... została później wykorzystane w Mać Pariadce do zilustrowania artykułu dotyczącego pewnego gatunku grzyba spożywanego od wieków na ziemiach polskich jak i w innych krajach ze szczególną celebrą :-)
Przez kilka następnych lat powoli nasza sytuacja zaczęła się normalizować. Jeśli oczywiście za normę można uznać fakt, iż doktorant wyższej uczelni pracujący dydaktycznie i naukowo w pełnym etacie (40 godz tygodniowo)- otrzymuje tak groszowe stypendium, że musi jeszcze dodatkowo pracować również i w czasie wakacji (już po naszym rozstaniu Magda dokończy doktorat, a jej praca doktorska otrzyma nagrody rektora UG i ministra szkolnictwa wyższego. Potem, dzięki grantowi naukowemu wyjedzie na Tahiti, aby badać swoje ukochane storczyki). Normą w krajach Unii jest wsparcie finansowe dla wszystkich tych, którzy chcą się kształcić będąc w wieku średnim. Mogłem o tym tylko pomarzyć borykając się z brakiem pieniędzy na pokrycie kosztów przejazdów z Sopotu do Wrocławia , noclegów, i oczywiście samych studiów. Z tych powodów sprzedałem mieszkanie i przeniosłem się do Wrocławia. Wraz z wspólnikiem otworzyliśmy firmę wykonywaliśmy różnego rodzaju studia i analizy, z wykorzystaniem typowych metod badań antropologicznych, na potrzeby organizacji pozarządowych i funduszy unijnych oraz biznesu (co stanowiło novum na polskim rynku).
W tym czasie, dowiedziałem się również, że ze względu na brak poparcia dla programu PiS-u, jestem wykształciuchem i zomowcem. To był dla mnie przełomowy i bolesny moment...
... Nigdy nie interesowała mnie polityka. Moje działania opierały się na przynależnych mi prawach człowieka i obywatela oraz niezgodzie na próby ich naruszenia przez jakąkolwiek władzę. I tak jak wielu uczestników opozycji, byłem konsekwentny w swoim wyborze działania na rzecz życia w wolności i pokoju, zdając sobie sprawę, iż może on przynieść również różnego rodzaju represje. Nieraz musiałem przezwyciężyć wszechwładny strach, niosąc plecak pełen bibuły albo gdy byłem zamknięty wspólnie z wielokrotnymi mordercami w tzw. sztywnej celi(dla specjalnie grożnych przestępców), choć byłem tylko niekryminalny. Spałem przez kilka lat po 2-3 godziny, aby tylko mieć czas na przygotowanie interesujących dla uczniów lekcji historii, pisanie artykułów do podziemnej prasy i szykowanie kolejnych zadym. Rozpadła mi się rodzina i straciłem zdrowie. W porządku tłumaczyłem sobie- to była bolesna cena, którą przyszło mi zapłacić za mój wybór, ale i też powinność- zarówno obywatelską, jak i patriotyczną. Chodziło przecież o możność życia w wolnym, demokratycznym kraju. Byłem jednym z wielu, którzy o tym marzyli i realizacji tego marzenia się poświęcili. W najczarniejszych snach nie mógłbym jednak sobie wyśnić sytuacji, w której bohater ostatniej minuty wraz z moralnie dwuznacznym endekiem i byłym aparatczykiem PZPR-u, stworzą grożny i zarazem groteskowy spektakl w dążeniu po coraz większą władzę. Wykorzystując cynicznie wszystko to o co zwycięsko walczyliśmy. To nie tak miało być...nie otakem Polskę walczyłem... Może, w takim razie lepiej byłoby wykorzystać swoje młode lata na wszelki przysługujące im przywileje- zdobywać wykształcenie, chodzić z kumplami na piwo, podrywać dziewczyny...słowem żyć sobie przyjemnie i bezpiecznie...
Przypadek pomógł mi rozstrzygnąć ten konflikt gnębiących mnie uczuć z moimi demokratycznymi zasadami. Prawie w tym samym czasie otrzymałem sms-y od Magdy przebywającej na Tahiti, od starych, manasniebiańskich znajomych podróżujących po Sri Lance i od Ani ,mieszkającej na Grenlandii ( córka, jak duża część jej pokolenia udała się zarobkowo do Anglii, a potem w poszukiwaniu pracy, trafiła za koło polarne. Aby było jeszcze ciekawiej, wyszła za mąż za Eskimosa, który po dziadku Niemcu, nosi nazwisko Grunwald)
Tahiti, Cejlon i Grenlandia ...trzy, rozrzucone po całym świecie, magiczne wyspy. Znane tylko z podręczników geografii, nieosiągalne, a więc nierealne. Za moich szkolnych lat, turystyka (z silnym elementem handlowym) ograniczała się do Bułgarii i Węgier, a każdy kto trafił np. do Paryża lub Wenecji musiał w naszym wyobrażeniu być nieprzyzwoicie bogaty lub pracować dla komuny, i to na odpowiednim stanowisku (choć jedno nie wykluczało drugiego, wręcz przeciwnie). Ale do wyjazdu był potrzebny paszport, którego dysponentem faktycznie było państwo komunistyczne i wykorzystywało to jako jeden z elementów totalitarnej kontroli. Obecność moich bliskich w tak egzotycznych stronach świata stała się dla mnie ostatecznym dowodem politycznej i ekonomicznej przemiany. Przekonała, że naprawdę nie ma już komuny i, że naprawdę posiadamy wolność., skoro możemy doświadczać jej esencji m o ż l i w o ś c i w y bo r u ...wyboru stylu i jakości życia, wyboru postaw i światopoglądów, wyboru celów i środków ich realizacji.
A więc warto było ! Nie żałuję pozornie straconych lat i cieszę się, że w jakimś tam maleńkim stopniu mogłem przyczynić się do tego, aby mój kraj stał się normalnym krajem europejskim .Nie wolnym od problemów, ale w którym można znależć także powody do dumy i radości (chociażby np. dlatego, że staje się coraz bardziej kolorowy i czysty). Krajem, w którym można swobodnie realizować swoje pasje, posiadać ulubione książki lub filmy, wyrażać własne poglądy , a młode pokolenie może kształcić się za granicą czy też używać życia.
Zrozumiałem również , iż sam mam teraz na poziomie psychologicznym- możliwość dokonania wyboru. Pomiędzy utrzymywaniem pomysłu na życie, który zakładał realizowanie się w konflikcie i zmaganiu z trudnymi sytuacjami losowymi , pod pretekstem realizacji idei- walki o Wolność i Pokój (dla innych ideą może być np. Prawo i Sprawiedliwość za wszelką cenę), a pomysłem pozwalającym na realizowanie swojego życia w wolności i w pokoju... .
W połowie 2008 r.- po ponad 20 latach studiów- obroniłem magisterkę. Przyznałem sobie nagrodę za wytrwałość i poświęcenie wyjazd do Azji Płd.- Wsch. Ale wyjechałem razem z Magdą umówiliśmy się, że skoro poznaliśmy się, by wspólnie wyruszyć dla przygody do ciepłych krajów, a w czasie naszego związku nie było na to możliwości, no to teraz już po naszym rozstaniu logicznym jest, aby to w końcu uczynić. Szereg przypadków doprowadził nas na wyspę, której tradycyjną nazwę poznałem dopiero w przeddzień przylotu-już po zakupieniu biletów lotniczych. Była to korcąca mnie od dzieciństwa...Celebes. Piękna, wolna od turystyki masowej, obfita w niezwykłą florę i faunę. Jej specyficzne ukształtowanie doprowadziło do powstania wielu interesujących i wysoce zróżnicowanych kultur . My trafiliśmy do ludu Bayo, zwanego Morskimi Cyganami. Taki przydomek wywodzi się od ich trybu życia. Mieszkają w skromnych, praktycznie pozbawionych sprzętu domowego, chatach ,ulokowanych na wbitych w dno morskie, palach. Po roku, dwóch przemieszczają się do kolejnej zatoczki. Mężczyżni nim udadzą się na wieczorny połów, grają w szachy lub godzinami wpatrują się w morze. Do kobiet ,oprócz typowych obowiązków rodzicielskich, należy dbanie, aby nie obciążać się nadmiernym dobytkiem, gdyż przeszkadza on w nieustannych przeprowadzkach. W związku z czym z całą pasją oddają się hazardowi, a szczególnie grze w karty cenione są duże przegrane. Dawno już nie spotkałem takich uśmiechniętych i spokojnych ludzi. Czułem się tam jak u siebie i gdy wracałem do Polski, wiedziałem już czego chcę i jak się mam realizować....
Obecnie zacząłem remontować niedawno nabytą, starą, drewnianą, wiejską chałupę z pięknym sadem i ślicznie ulokowaną pod lasem. Szykuję się również do rozpoczynającego się niebawem letniego sezonu handlowego. A od jesieni zamierzam podjąć studia doktoranckie materiały do pracy będę zbierać- oczywiście- na Celebes, przebywając u Morskich Cyganów.
Magda przebywała ostatnio na Andamanach i Sumatrze. Zastanawia się, czy nie zamieszkać gdzieś na Wschodzie. Bądż co bądż, storczyków jest tam w bród.
Ania, moja córka niedawno wróciła do Polski. Oboje znależli ciekawą i dobrze rokującą na przyszłość pracę.
Ania, moja obecna partnerka jest artystą ceramikiem, fascynuje ją kultura Wschodu. Była już w Japonii, a teraz pogłębia swoją wiedzę i umiejętności w Chinach.
Jak by tu powiedzieć...Wszystko jest dobrze.