No wiec... Od wczoraj jestem w Polsce. YAAAY - w koncu!
Z niedzieli na poniedzalek, podroz promem... Z lekka masakra byla, bo troche sztorm byl. Hmm troche? Moze troche bardziej hehe. Na korytarzach rozkladali torby chorobowe - wiec musialo byc juz zagrozenie ze bedzie mocny sztorm. Mimo ze mialam kajute na 7 pokladzie, fale az tam uderzaly w okno - WTF?!
Ale dobrze doplynelismy, wiec jest git :D
Teraz przygotowania do Wigilii, z kuchni juz od samego rana zapachy na caly dom ^^
Wesolych, rodzinnych i cieplych swiat dla wszystkich! <3
Zeby mikolaj przyszedl i cos fajnego zostawil, a dla dziewczyn zeby jedly ile wejdzie, i nie daj Boze poszlo w boczki :D