Łabędź niemy (Cygnus olor)
Ale zarówno kaczki, jak kury dziobały, potrącały, kopały i wyśmiewały biedne kaczątko, które ostatnie wykluło się z jajka i było takie brzydkie. - Za duże! - mówili wszyscy, a indyk, który urodził się z ostrogami i wyobrażał sobie z tego powodu, że jest cesarzem, napuszył się jak okręt o wydętych żaglach i zwrócił się w stronę kaczątka gulgocząc tak, że aż mu cała głowa poczerwieniała. Biedne kaczątko nie wiedziało, co ma począć ani dokąd pójść; martwiło się bardzo, że jest takie brzydkie i że jest pośmiewiskiem całego podwórka:
Tak było pierwszego dnia, a potem działo się coraz gorzej i gorzej. Wszyscy prześladowali biedne kaczątko, nawet rodzeństwo było bardzo niedobre dla niego.
- Żeby cię kot porwał, ty wstrętny potworze! - mówiły kaczęta.
A matka dodawała
- Byłoby lepiej, żebyś sobie poszedł gdzieś daleko!
Kaczki je dziobały, kury szczypały, a dziewczyna, która karmiła drób, kopała je nogami. Wreszcie kaczątko uciekło, przefrunęło przez płot, a małe ptaszki w krzakach uniosły się przerażone w górę. "To dlatego, że jestem takie brzydkie" - pomyślało kaczątko i zamknęło oczy; ale biegło wciąż dalej, aż przyleciało nad wielkie bagno, gdzie mieszkały dzikie kaczki. Siedziało tam całą noc, bo było takie zmęczone i smutne.
Fragment baśni "Brzydkie kaczątko" Hansa Christiana Andersena.