sroda.
wstalam o 12, ale doszlam do wniosku ze i tak nie mam co robic wiec pomyslalam ze poleze, a jak sie pozniej okazalo kiedy otworzylam oczy byla 15... weszlam na fb jak zawsze to z rana robie. napisal do mnie. M. napisal. poczulam ze moj fb byl zdziwiony ze dostalam od niego wiadomosc. bylam taka zdenerwowana ta rozmowa ze wypalilam 4 fajki jedna po drugiej. i zorientwalam sie dopiero kiedy skonczylam rozmowe. rozmowa byla normalna. ciesze sie natomiast ze w ogole byla.
bilans:
S: kawa, poltora jajka +2lekkie/ 70+ 120+ 30 =220 kcal
O: 30g rodzinek /85 kcal
K: nic
dzis o dziwno strasznie chce mi sie slodkiego. w oogole mam ochote jesc. jak sobie pomysle zeby to zrobic to odrazu wlacza mi sie czerwona konkrolka ktora mowi: " po co chcesz to zrobic? chcesz wyrzucow sumienia ktore i tak nie pozwola Ci tego zatrzymac w zoładku, co i tak dobrze wiesz...skonczy sie szybką wycieczka do WC...?' i z jednej strony mysle sobie ze tak bedzie, ze calkowita w tym racja.zastanawiam sie tylko czy ja jeszcze kiedys bede mogla normalnie jesc? bez wyrzucow sumienia?
razem: 303 kcal