twoje oczy tonące w nicości,
otchłani, splatane wodorosty
kłębią się wiążąc spojrzenia nasze
stopy twoje zmarznięte,
czuje je na ciele,
piach zgrzyta niewygodnie
niemiłosiernie w sercu
środka,
palec mój niczym patyk
dotyka już nie swojego, a cudzego
twego skrytego, embrionalnego ciała
czuję tkniecie,
przez ciało, i jęku nędzę
topniejące wszystko
rozgrzane palenisko
tryska ognia szkłami
w stronę tego co prawdziwe,
rozumne . i znowu w
punkcie wyjścia całe twoje
ciało, żądze, pragnienia zamykane
w spojrzeniu chwil twoich,
uśmiechu skrytego, dotknięcia moich
nóg o nogi stół,
już nie twoich, nie majestatycznie
nie z ta celebracją,
ruchu stawów gracja
z minionego stanu
wahania spadkowego
o aktorze i jego ego