spojrzenia ust wygięcie,
język coś plecie,
to tylko twoja kwestia maniery,
a możne po prostu nie za wygodne bariery,
słowa w przełyku się tłoczą, duszą, cisną,
do ciebie mnie udami przycisną,
one i tak wyschną
na palenisku marności ludzi,,
twój krzyk mnie budzi .
malować będziesz świat,
pełen wylewów, tętniących fałszywości poświat?
to będzie twoją krainą, granicą,
w dłoń drżącą wyrzutem szczypiącą bierzesz pierś kobiecą .
te wszystkie spektakle
przez ciebie, i tylko ciebie odgrywane,tak nagle
stałe się dlań oczywiste, automatycznie
źrenice rozdarły mi na świat,już nie tak schematycznie
teraz bez miary wiary,
będę otwierać drzwi pary,
robić nad twoją głową czary-mary,
teraz już tylko płytko przy mnie pachnie twojego istnienia ślad,
mój miły aktorze
nie krzycz na mnie, w ciemności porze,
bo ciarki mnie biorą, usta suche,
kości kruche
a wszystko co twoje, za prawdziwe sobie wzięłam
a ty,ty ty ahh lalkę zrobiłeś ze mnie
teraz daremnie .
ja dałam coś prawdziwszego, nie z twojego scenariusza
wiem wiem, ciebie nic nie rusza
a głowa twa geniusza.
bo wielkość twego mniemania,
przerasta obrastanie w pióra,
a jeżeli mój wywód cały z błędów się zrodził
i w tym wszystkim mojej pomyłki brzask:
cieszyć się będę z mojej omylności.
że nie jest tak .
'o moim śnie.