w głowie spadające garnki
huk pralki,
zbieram swe manatki.
do matki.
pozostawiłeś bałagan
nie będę tego sprzątać
chociaż to wszystko ciągnie się
za mną,
popozostawiam to gdzieś miedzy wierszami
licznymi marszami
idziesz w moja stronę
ale w tył zwrot!
hop!
dwa twoje czarne guziki od munduru
wbite w ziemie
odznaki do których się przyznawałeś
porzucone są teraz,zmarnowałeś
to co miałeś
osadzone pychą twą
historią martwą,
teraz już pozostają resztki
tego co zrobiłeś, w głowie namiastki
pozostały, pójdę do kuchni, dam im trwać
tym ostatkom, mać, mać
głucho brzęczą,
gdy pluję sobie w brodę
co środę
one wojny toczą, fakt za faktem
kula leci za kulą
zabija jego nadziei lubą,
świetność twej taktyki
z całych myśli, zrobiły się urywki
ciągłe ubytki
na usta cisną się
jak pociski
słowa, mowa
polska młoda
moja trwoga
i ten zapach,
ten dawny, dziwnie trwały