Imperatyw kategoryczny Kanta. . . Brzmi strasznie, lecz w rzeczywistości, twór niezwykle prosty, mówiący o przyjęciu przez jednostkę wartości, które mogłyby stać się wartościami powszechnymi. Tak. Proste, tylko czy dla wszystkich ? Wszakże w obecnym świecie tak niewielu wyznaje jakiekolwiek wartości. Smutne prawda ? Co się stało z antycznym umiłowaniem mądrości? Gdzie się podział honor i wytrwałość rodem ze średniowiecza?! Dokąd odeszła świeżość i lekkość renesansu, dzięki którym człowiek mógł docenić piękno otaczającego go świata? A barokowe wyzwolenie? Oświeceniowe dążenie do prawdy! Miłość romantyczna i umiłowanie człowieka. . . Gdzie to wszystko uleciało? Samo zapewne nie zniknęło. To MY ludzie jesteśmy winni przewartościowaniu wartości jakie w nas zaszło, lecz przewartościowanie na pustkę, toż nie zastąpiliśmy starych wartości nowymi! Wieczna przyjemność i oddanie się dionizyjskiemu żywiołowi prowadzi nas ku zatraceniu. Zapominamy o drugim człowieku, a w efekcie o samym sobie, gdyż bez drugiego człowieka, nie ma i nas. Człowiek, bez innych ludzi staje się osamotnionym zwierzęciem, którego zmysły zaczynają odmawiać posłuszeństwa. . . A wracając do imperatywu. . . Jakie wartości może przyjąć młody człowiek, skoro słowo "kocham" jest nader wykorzystywane w życiu codziennym. Ilekroć mówimy, że coś kochamy, tym samym uniższając range tego słowa. Szacunku niedobór, empatii też, ale jest szansa. W dobie prężnie rozwijającej się medycyny, farmakolodzy może w końcu wynajdą suplement diety, uzupełniający niedobory zrozumienia, szacunku, rozumu, mądrości itp.
Wszedłem na szczyt góry upodlenia
spoglądając z rzadka za siebie
na polodowcowe jeziora mych wylanych łez.
Zmarzliną wędrowałem przez długi czas,
wraz z oziębłym towarzyszem wiatrem.
Odmroziłem sobie stopy, straciłem głos.
Przestałem widzieć, czuć i rozumieć.
Bezwolny deptałem wszechobecne śniegi
objuczony bagażem trosk i zmartwień.
A wszystko to tylko po to,
by z Tobą porozmawiać.
Do Boga
Będąc romantykiem w tym świecie medialnych maszyn, zginiesz prędzej niźli śnieg, w wiosenne roztopy.