Zdjęcie brata : Wojciech Łukasik (i lud ma rację, że pbl niszczy jakość)
Dawno mnie tu nie było. Lecz cóż. Nie będę pisał wiele. Wkleję artykuł na hiszpański - tak, z lenistwa.
Obszar dzisiejszego Meksyku.
Cofamy się w czasie o blisko 3 tys. lat by znaleźć się wśród Azteków, Majów, Tarasków oraz innych ludów zamieszkujących środkową Amerykę.
Ludy te z zapałem kolekcjonują czaszki swych wrogów zdobyte podczas krwawych rzezi. Czy robią to dla przyjemności? Może to jakiś element współrywalizacji plemiennej ? A może to tradycja ?
Zdecydowanie to trzecie. Dziewiątego miesiąca kalendarza słonecznego Xiuhpohualli Azteków, przypadającego na początek sierpnia, rozpoczynał się festiwal, który dał podwaliny pod obecne Święto Zmarłych - Día de los Muertos. Patronką święta była bogini Mictecacíhuatl, będąca żoną bożka Mictlantecuhtli władającego krainą zmarłych. Podczas Día de los Muertos wystawiano zdobyte czaszki na widok publiczny, w czasie trwania rytuałów symbolizujących życie i śmierć.
Bez żadnych przeszkód zwyczaje te praktykowano aż do przybycia hiszpańskich konkwistadorów na tereny Ameryki środkowej. Chrześcijańscy najeźdźcy byli pełni odrazy w stosunku do praktykowanych przez tubylców rytuałów. Postanowiono przesunąć datę festiwalu na początek listopada, by zbliżyć je do chrześcijańskich Zaduszek i Wszystkich Świętych (podobnie postąpiono w Polsce z obrzędem Dziadów, z tą różnicą, że zmiany te nie były wprowadzane przez brutalnych konkwistadorów, a duszpasterzy).
Z owym meksykańskim świętem zmarłych wiąże się wiele symboli np. ludzkie czaszki (calaveras de dulce) zrobione z cukru, które spożywane są później przez rodziny;chleb zmarłych (pan de muerto) - słodki chleb uformowany w najróżniejsze kształty; Kwiaty, którymi dekorowane są groby zmarłych. Najważniejsza jest aksamitka wzniosła, nazywana Kwiatem Zmarłych (Flor de Muertos), która hodowany był przez Azteków już w czasach prekolumbijskich. Popularne są również ołtarze zmarłych, które ustawia się w domach dla dusz zmarłych wraz z najróżniejszymi ofiarami (od alkoholu po dziecięce zabawki - wszystko zależy od wieku, w którym się zmarło).
Kończąc artykuł można zestawić chrześcijańskie Zaduszki i Wszystkich świętych z meksykańskim świętem zmarłych. Dla chrześcijan jest to czas zadumy, zastanowienia się nad własnym życiem i zweryfikowaniem swych postępowań. Są to dni w których szczególnie pochylamy czoła nad grobami bliskich modląc się za ich dusze pełni powagi i spokoju. Meksykańskie święto jest pełne radości, gdyż duchy naszych bliźnich żyją obok nas, trzeba je jedynie wywołać i naprowadzić przy pomocy aksamitek, by razem zasiąść do uczty w rodzinnym gronie. Które święto jest lesze ? Każdy odpowie inaczej. Jako chrześcijanin odpowiada mi stoicki spokój Zaduszek, lecz trzeba pamiętać, że bliscy którzy odeszli, opuścili świat zmartwień, przenosząc się do lepszego miejsca, więc dlaczego nie mamy się radować ich szczęściem ?
Najodpowiedniejszą metodą byłby horacjański złoty środek.
Miłego dnia.
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...
Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...
Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!
Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!
Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...
I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.
Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!
Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!
Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.
I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!
Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
Leśmian Bolesław - Dziewczyna