spoglądam na Rysy i zastanawiam się co robić. Szczyty w chmurach, po drugiej stronie pasma błyskawice. Przyroda rzuca mi wyzwanie. "Jeszcze nie teraz" - myślę sobie - "to jeszcze za wcześnie". Postanawiam zejść. A dlaczego? Bo mam dla kogo schodzić i mam do kogo iść ;) Pomimo przegranej bitwy wiem, że to nie jest koniec wojny a Rysy jeszcze zdobędę :) dzisiaj miałem o tym sen. Wchodziłem na Rysy ale wchodziłem z kimś kto nie dałby rady... wiedział o tym i wiedziałem też, że dalsza droga może skończyć się tragicznie toteż zawróciłem. Ale tym razem czułem coś innego, nie czułem gniewu i rozgoryczenia z powodu porażki, to było coś innego. To była radość, że mogłem zobaczyć jeszcze raz te cudowne widoki na Czarny Staw i M. Oko, że jeszcze raz mogłem rzucić okiem na te mrówki. :) Piękne czasy wakacji... piękne wspomnienia ;)
ta chodzi za mną od jakiegoś czasu :)
a ta opisuje moje nastawienie do ostatnio zaistniałych sytuacji