Hiszpania 2010 :)
namioty, plaża i jeszcze raz namioty (tą kwestie wyjaśnię później) mmm...
i powrót do Olsztyna był głębokim wstrząsem.
Na szczęście są jeszcze piękne okolice Wójtowa, nieskażone widokiem fabryk i wież radiowo-telewizyjnych
już za 8 dni będę musiała postanowić coś konkretnego. jednak jak każdy mały tchórz boję się podejmować decyzje które zaowocują dużymi zmianami. Ale wiem, że dam radę bo jestem już daleko i nie wycofam się
fuck yea!
Strasznie irytuje mnie słowo jajco. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wyzwala u mnie mordercze instynkty.
Zdajecie sobie sprawę jak cudowna jest pierś z kurczaka w miodzie?
Albo naleśniki z budyniem, bitą śmietaną i czekoladą przekładane kawałkami bananów?
właściwie w moim wykonaniu jest to naleśnikowy domek, którego nigdy nie mogę dokończyć bo jest ogromnie ogromny.
rodzi się we mnie kulinarny geniusz.
czas posprzątać pokój.
(btw. przed chwilą musiałam lecieć w szlafroku wygnana spod prysznica bo 2 chłopaków przyniosło mojego żółwia, który szedł środkiem ulicy. świat nie jest w stanie mnie już zaskoczyć! )
kocham moją wielką turecką rodzinę. i nie potrzeba mi nic więcej żeby być we are the champions.
ostatnio jedna osoba olała mnie troszeczkę, więc niech już nie liczy na jakikolwiek odzew z mojej strony. fuck off and die ;)
Słooooońceeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!