Zeszły rok. Prawie okrągły rok temu. Pamiętam to zdjęcie, robiłam je sobie dla koleżanki, Angeli, po jakichś 3 godzinach snu, tuż przed moimi dodatkowymi zajęciami maturalnymi z bio-chemu rozszerzonego.
Nienawidzę wspominać, ale wspomnienia są diabelnie żywe, a ja niewiele zapominam ze swojego życia. Są pewne części, których nie pamiętam, których nie chcę pamiętać, ale w większości... pamiętam wszystko.
Szykuje się ciężka reszta tygodnia. Jutro przewożenie rzeczy od mamy, ogarnianie spraw do mieszkania, w czwarek pierwsza faza zawożenia rzeczy, piątek... nie wiem jak przeżyję piątek. Na 9 spotkanie na US, do 14 siedzenie na nim, później przewożenie łóżka i końcówka przeprowadzki do mieszkanka, a na 22 ENEMEF z Cezarym. I wszystko fajnie, ale następnego dnia mam zetę, a z kina wychodzę o 9 rano ;_;
a od środy rok akademicki <3 Ciekawe, w której ja właściwie grupie jestem. Z tego diabelnego planu nic nie umiem wyczytać.
Chyba czas trochę pograć w LoLa.... Taaak, co z tego że praca <3