lans z jajem w tle.

to dopiero pierwszy tydzień, a mnie już dopadła niemoc edukacyjna. mimo całego mojego uwielbienia dla mgr PFZ - marzę o końcu Prawoznawstwa. ;p

poczyniłam dziś chyba najszybsze zakupy w swojej karierze, o 13:15 wyszłam z domu, o 13:54 do niego weszłam z nowymi butami. już w nich prawie rozwaliłam zamek, ale ciii. tramwaj podjechał oczywiście wtedy, gdy ja zmierzałam do kosza z wielkim workiem pełnym butelek po soku winogronowym. na szczęście jakiś miły pan obserwował mój pełen gracji Bieg Do Tramwaju i przytrzymał mi drzwi. dzięki!

no i w końcu dziś zrobiłam porządek z Galaktycznym Pastylem i na razie jest dobrze, nie mam już ochoty go wyrzucić przez okno. może nawet go kiedyś polubię.

jeśli Studium Języków Obcych UAM obdarzy mnie swą łaską i możliwością wykorzystania językowego żetonu, to będę parlać po italiańsku!

a z innych nowości to mam ochotę na buty do biegania, może wtedy zacznę biegać. NB się coś nie mogę doczekać, więc chyba jednak popełnię Roshe Run...

pozdrawiam Agatę! muszę ograniczyć ilość przeżyć opisywanych na fotoblogu, bo potem jak już się wynurzysz ze swojej medycznej jamy i się ze mną spotkasz - to nie mam o czym gadać, bo wszystko wiesz!