Piątka węży to jest odlot
jestem naćpany jak samolot
przeprowadzam ostateczny nalot tym co okazali się być fają
jak dupy w okresie krwawią
takie sceny mnie nie bawią i chodź klękają i błagają
wiem, że wyjebane na nas mają bo każdy z nich jest fają
każdy z nich jest rudy, chciałby przejść przez życie na skróty
kundlu wracaj lepiej do budy
mamy wobec ciebie poważne zarzuty
to gangsterka i samowolka, taka jest ulic wola
na sprawiedliwość przyszła pora
spakujemy twoje zwłoki do wora
ta planeta jest chora, na ziemi panuje wojna
patologia i narkomania prawie we wszystkich mieszkaniach
stare pokolenie odprawia litania
gotów bronić swojego zdania
zawsze gotowy do grania
joker karty swe odsłania
od fety zryta bania
to jest już człowieku mania
od rana do rana
kreski zamiast śniadania
z towarem mój ziomek gania
to nie skończy się happyendem
wybór tej ścieżki był błędem
rozjebie się za zakrętem
wolę tak niż owczym pędem
nie chcę stać się zjebem
niewolnikiem nie będę choć już mnie wiozą na komendę
ziomek odsiaduje wyrok za mendę
drugi jest tam o krok za cfela
wybuchła wielka afera, czy było warto?
Powiedź mi teraz
skumaj ten przekaz, lecę jak pegaz
wszystko chciałbym zrobić naraz
jak zwycięzca, nie jak ofiara
strzelam pociskami jak Kara
płonę jak flara i czuję, że wypale się zaraz
patrzę przez krzywy obraz, nie widzę już dobra, tylko zło mój wzrok przykuwa
od miesięcy nie paliłem skuna, uwięziła mnie biała gruda, to jeszcze trochę potrwa
kończę z tym od przyszłego tygodnia
wyleje truciznę z kotła
a tymczasem ładuje, ognia!