Złamane serce rozpada się na tysiące kawałków w kompletnej ciszy.
Zdawałoby się,
że skoro jest tak ważne,
powinno wydawać najgłośniejszy dźwięk na świecie,
coś w rodzaju gongu lub uderzenia dzwonu.
Ono jednak milczy i czasem człowiek niemal zaczyna marzyć o tym,
żeby wydało jakiś odgłos,
który odwróciłby uwagę od bólu.
Jeżeli zranione serce wydaje jakikolwiek odgłos,
pozostaje zamknięty w jego wnętrzu.
Krzyczy i płacze,
ale nikt poza tobą go nie słyszy.
Wyje tak głośno,
że aż dzwoni ci w uszach i pęka ci głowa,
ryczy niczym niedźwiedzica,
której odebrano małe.
Takie właśnie jest zranione serce -
niczym oszalała z rozpaczy,
przerażona wielka bestia,
wyjąca z bólu w więzieniu swoich własnych emocji.
Tak to już jest z miłością -
nikt nie może się przed nią uchronić.
Zranione serce boli niczym świeża rana,
którą ktoś polał morską wodą,
ale złamane - milknie.
To tylko ty krzyczysz w duszy,
ale nikt cię nie słyszy.