W odpowiedzi na wasze komentarze, parę słów wyjaśnienia. Droga loveanddie, nie ujawnimy naszej tożsamości, jak już napisaliśmy wcześniej, chcemy byście sami to dostrzegli i wydedukowali. Remus pewnie zgodzi się ze mną w tej sprawie.
Loki, Widarze, cieszy nas niezmiernie wasza reakcja na naszą "papużą" działalność. Też traktujemy to jako pewnego rodzaju eksperyment.
A teraz do prawidłowej notki.
Jako, że jestem osobą lekko ekscentryczną poruszę dziś temat trudny. Chodzi o naszą ziemię, o własność niczyją jakby ktoś mógł ująć. Kto bowiem powiedział że należy ona do nas? Nikt. . . I w tym problem, ludzie przywłaszczyli sobie coś nienależącego do nich bo myślą że jeśli żyjemy na tej planecie, jesteśmy inteligentni to można stłamsić głos ziemi i po prostu zagarnąć wszystko. Czasami takie rozumowanie głupich ludzi doprowadza mnie do białej gorączki. Piękna planeta która nas utrzymuje, żywi, daje schronienie, a my ją zabijamy. Egoistycznie i cholernie samolubnie.
Powstało wiele filmów o kosmitach, najeżdżających Ziemię z różnych powodów. Za każdym razem to oni byli źli. Jeden jednak się wyróżniał. Uznany przez krytyków za słaby, film "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia" mówi nam nie tyle o tym że jesteśmy egoistami, ale o tym że musimy liczyć się z tym, że to co robimy naszej matce jest złe i poniesiemy kiedyś za to karę. A może spełni się ten scenariusz filmu? To by była heca dopiero, gdyby jakiś scenarzysta przewidział istnienie bytów o wiele bardziej zaawansowanych od nas, jednakże o wiele bardziej troszczących się o wszechświat i o mnogość jego gatunków. Nie bądźmy głupcami myśląc że jesteśmy sami. Tam, w nieprzeniknionym mroku jest coś, co kiedyś może nas podbić z własnego widzimisię, albo po to by zagarnąć nam to co mamy bo źle wykorzystaliśmy szansę na żucie, które powstało w cudowny sposób, z maleńkiej bakterii. Przypadek? czy może los? Nie wiem, nie wierze ani w jedno ani w drugie.
Loki, masz wiele racji z tym nowym obliczem. Każdy z nas ma dwie twarze, jedna jest stale ukryta. czasami pokazuje się, ale tylko w chwilach największego stresu.
Pozdrawiam Romulus