VI
-Nikodem ?
-Co chcesz chłopie ? Szli z jakieś 6 godzin bez przerwy, na szczęście słońce było za chmurami i nie było gorąco.
-Gdzie my tak naprawdę idziemy ?
-Prosto przed siebie , nie zauważyłeś ? Nie pytał więcej, coś czuł, że się nie dowie.
Każdy był pogrązony w swoich myślach.
On nie mógł się nacieszyć myślą, że Anastazją jest jego przyjaciółką.
Ona czuła wstyd po wczorajszym dniu, że zacnhowała się tak łatwo do zdobycia.
Mężczyzna zastanawiał się, czy między jego córką a tym chłopakiem coś się nie narodzi.
Zatrzymali się na odpoczynek , a przy okzaji na jakieś pożywienie.
Nikodem poszedł polować, znaleźć coś co by się dało zjeść.
Byli w lesie na jakiejś ścieżce ledwo widocznej. Było jednak miejsce na ognisko.
Od razu zabrali się za to, by je przygotować.
Robili to w milczeniu, każdy w swoim świecie.
-Myślisz, że przeżyjemy ? Zapytał
-Oczywka, nie wieżysz w nas ?
-Nie wiem, czasem się boję, że... sam już nic nie wiem
-Cicho ! Słysszysz ?
Jak na filmie, pomyślał i zaczął nasłychiwać.
Rzeczywiście, gdzieś niedaleko było słychać męskie głosy, nie należące do Nikodema.
Spojrzeli na sebie przestraszeni. Nie powiedział im co mają zrobić w takiej sytuacji.
Głosy się przybliżały, a oni siedzieli jak sparaliżowani. Każdy z nich nie miał pojęcia co zrobić. Uciekać? A co z tatą ?
Przybliżyła sią do niego i spojrzała ze strachem. Pierwszy raz ją tak widział.
Nagle zza krzaka wyłoniło się dwóch mężczyzn ok. 40. Obaj nie wyglądali za dobrze, ale byli silini i zdrowi. To było pewne.
-O, a co to za dzieciaki ?
-Hahaha, patrz jakie mają miny.
-Dzieciak dzieciakiem, ale pani to brzydka nie jest. W tym momencie jeden z nich do niej mrugnął. Obrzydliwy człowiek, pomyślała.
I nagle nie wiedząc za bardzo kiedy, rzucili się na nią.
Nie krzyczała, nie umiała , jeden przytrzymał jej ręcę, ale zanim cokolwiek zrobił drógi, Oliwer się rzucił na nich. Przez głowę mu przemknęło, że powienien zabić ich oboje teraz, a ona powinna mu podziękować całusem w usta. Happy End. Jak w filmie, ale to nie był film.
Nie wiedział co robić, dlatego ich obobje tłukł. Dokładnie tłukł tylko jednego, drugi wziął się za nią. Tym razem krzyczała. Rzucił się na tamtego, ale zanim cokolwiek zrobił usłyszał strzał. Tamci szybko się podnieśli z ziemi. Uciekli przeklinając.
Nad nimi stał Nikodem. Patrzył na nich uważnie. W ręku miał pistolet, którym się posłużył.
Olwier błyskawicznie pomógł wstać dziewczynie i się jej przyjrzał. Na szczęscie nic nie wskazywało na to, że zrobili jej coś strasznego. Nie licząc rozdartej bluzki. Zaczerwienił się i szybko spuścił wzrok z nadzieją , że nie zauważyła tego.
-Nic wam nie jest ? Zapytał mężczyzna, teraz jego twarz była przepełniona troską
-Muszę zainwestować w bluzkę . Szepnęła tylko.
-Mamy może apteczkę ? Zapytał
-Tak, w tej mniejszej kieszeni plecaka.
Wyjął ją i wybrał kilka plastrów, wodę utlenioną i jedną gazę.
-Chcesz ? Spojrzał na jej twarz, powstrzymując się, żeby nie spuścić niżej wzroku. "Niech kurdę coś na siebie założy, bo nie wytrzymam".
-Nic mi nie jest. Nadal stała i mu się przyglądała z rozbawieniem. Dobrze, że ma stanik.
Nie wiedziała co założyć. Wszytkie bluzki miała tak brudne i śmierdzące, że się nie nadawały do chodzenia. Westchnęła.
W filmach, w takich momentach mężczyźni oddawali swoje koszulki.
Też by oddał , gdyby nie to, że chodzi w swojej niecałe dwa tygodnie.
-Ciuchy by się przydały.Rucił niby od niechcenia Nikodemowi
-Coś się wymyśli, ale teraz musisz jej oddać swoją koszulkę
-Ale ona śmierdzi i jest brudna
-Nie gadaj ! Oddaj i koniec, jesteś facet i dasz radę.
Oddał posłusznie i się zawstydził. Coś ostatnio za bardzo się wstydził wszystkiego.
Klatę miał niezłą, tak mu mówili kiedyś kumple. Nic się na szczęście nie zmieniła.
Ale i tak musi trochę minąć czasu , żeby się przyzwyczaił do swojego brzucha, nagiego w dodatku.
-Chodźmy dalej, trzeba znaleźć polankę na spanie .
CD nastąpi