II
To było dziwne, nie tylko dla niego. Dla rodziców różnież, ich syn siedział teraz całe dnie sam, w domu. Czasem tylko wychodził do jaskini, gdzie po raz pierwszy zacz±ł zapraszać swoich kumpli. Jak była Ala nigdy tego nie zrobiłby. Teraz nie miał nic ipnnego do roboty.
Razem z nimi jarał trawkę, kilka razy pili piwo,
ale nigdy nie w takiej ilo¶ci by mógł się upić.
Wojna była spokojna. Do czasu.
Pewnej nocy, spokojnej jak zawsze, rozległy się strzały.
Trudno mu było się nie bać. W głowie miał pustke, jak to po przebudzeniu.
Wygl±dał przez okno, gdzie¶ w oddali co¶ wybuchło.
Noc była ja¶niejsza niż zwykle, słychać było krzyki i płacz ludzi.
Nagle cały ¶wiat stan±ł w płomieniach.
Upadł, nie słyszał nic, nic nie czuł.
Siedział oparty o ¶ciane i nie kontaktował.
Po chwili się jednak ockn±ł, zacz±ł czuć płomień, bliższy jego ciału niż kiedykolwiek.
Zacz±ł słyszeć krzyki z dołu.
Zacz± rozumieć, że bomba trafiła w jego dom.
Uiekał, omijał wszystko w miare zręcznie.
Raz albo dwa razy się potkn±ł.
Przypomniał sobie o rodzicach. Zawrócił.
Trudno było znaleĽć dom. Wszystkie w tej chwili wygl±dały podobnie.
Nie mógł go znaleĽć. Rozpacz nim zawładneła prędzej niż się spodziewał.
Histeria.
Klękn±ł i zacz±ł płakać. Nie wierzył. Nie miał pojęcia co zrobić.
Kilka razy próbował się wczuć w role tych, co kiedy¶ żyli w czasie wojny.
Teraz wiedział, ale nie wierzył.
Kto¶ położył dłoń na jego ramieniu i powiedział na tyle gło¶no by można było usłyszeć
-Wstawaj, nie ma chwili do stracenia. Musisz ze mn± st±d uciec jak najszybciej,
szybko WSTAWAJ ! Rób co ci każe i nie gadaj.
Posłusznie wstał, mało co widzał, oczy nadal miał pełne łez.
Ten kto¶ prowadził go za rękę.
Czuł mocny u¶cisk mężczyzny.
Nagle poczuł zmęczenie.
Nawet nie wiedział jak to się stało, kiedy padł.
Otworzył oczy. Dzień. Rozejrzał się.
Głowa była ciężka jak cegła, dlatego po chwili zorientowania się tylko,że to samochód
położył głowe na miejsce.
-Obudził się. Powiedział jaki¶ dĽwięczny głos, z pewn± obrzydliwo¶ci± .
-Wygramol się jako¶ do tyłu i wytłumacz mu co nieco, a potem popytaj się.
Ten głos Oliwer rozpoznał, to ten sam go¶ciu co wtedy położył mu rękę na ramieniu.
-Dlaczego ja ? Nie chcę.
-Jeste¶ moj± córk± i proszę cię o to jako ojciec!
-Dobra, już.
Poczuł jak kto¶ zawadza o jego ciało, a potem przekłada nogi tak, aby był w pionie.
Usłyszał jak kto¶ głęboko wzdycha.
-Możesz gadać teraz ?
Nie był pewnien, spróbował
-Tak
-To kozacko, teraz słuchaj. Mój ojciec, pomaga ci z jakiego¶ mi nieznanego powodu.
Kiedy¶ może Ci powie, a wtedy i mi to wyja¶ni. Mam nadzieję.
Mniejsza z tym, ja się nazywam Anastazja, jedziemy teraz, gdzie¶, gdzie wojna nie doszła.
Kiedy będziemy mieli wystarczaj±ce ¶rodki przedostaniemy się za granice i będziemy wolni.
Jeżeli chcesz żyć to raczej się nas słuchaj i odno¶ się z szacunkiem.
-Gdzie ? Zapytał, próbowała sobie to wszystko ułożyć w głowie,
zrozumiał tylko, że oni chc± mu pomóc, a dziewczyna się nazywa Anastazja.
Ładnie, podobne imie do Alicji.
-Teraz w góry, będziemy się tam ukrywać. Ojciec ma znajomo¶ci , więc luz.
Otworzył oczy, podniósł głowe z lekkimi problemami.
Ładna.
Czekoladowe oczy, takie same długie i proste włosy.
Szczupła i pełna wdzęku, a zarazem buntu.
Ciekawe jak on się prezentuje.
-Długo jedziemy ?
-9 godzin, będziemy za jakie¶ 2.
-Ładna
-Co ?
-Ty
-Radze ci się ogarn±ć i mieć na baczno¶ci. Gówno mnie obchodzisz.
Pamiętaj o tym.
W tej chwili zabrakło mu Alicji i rodziców jak nigdy przedtem.
C.D nast±pi