Zastanawiam się co jest ze mną nie tak. A może ze mną wszystko w porządku tylko ze światem jest coś nie tak? Albo z ludźmi, którzy mnie otaczają w mojej szarej codzienności. Dlaczego nie można być szczęśliwym 24/7? Pomimo tego, że dnia wcześniejszego było fajnie. Siedzimy sobie, pijemy vódeczkę, ciśniemy bekę z głupich filmów. Budzę się o poranku. Trochę boli mnie głowa. Jednak twarz mam taką smutną. Szklanki w oczach. I wydaję mi się, że nie jest to spowodowane nie zmytm makijażem wcześniejszego wieczoru. Wszyscy mnie drażnią. Nawet Ci, co ich kocham. Chciałabym być sama. Schować się w kącie. Owinąć ciepłym kocem i spać, spać, spać. Puste serce jak peron.