Obiecałam wczoraj, że napiszę o mojej świeżo zakończonej pseudo przyjaźni.
W sumie nie mam teraz nic do roboty, więc mogę tutaj spedzic trochę czasu.
Rozpiszę się a i tak nikt tego nie przeczyta.
Trudno.
Z K. poznałyśmy się w zeszłym roku.
Chyba kłamstwem będzie, jeśli napiszę, że od razu przypadłyśmy sobie do gustu.
Polubiłyśmy się po prostu, wspólny pokój na kolonii.
Spędzanie razem prawie całego czasu, rozmowy.
To nas do siebie zbliżyło.
Najpierw ona po raz pierwszy zwierzyła się mnie.
Pamiętam tę noc na balkonie, nie mogłyśmy spac.
Opowiadała o rodzicach, o tacie.
O tym, jak traktowano ją na poprzednim wyjeździe.
Nie miała łatwo.
Byc może to, że była ze mną szczera, albo to, że po prostu musiałam już komuś o tym powiedziec ...
W każdym bądź razie ja zwierzyłam jej się ze wszystkiego.
Można powiedziec, że dowiedziała się o M. wszystkiego.
I tak to przetrwało, utrzymywałyśmy kontakt.
Głównie przez Facebooka, spotkałyśmy się może ze 2 razy.
Uwielbiałam ją.
Mogłam jej powiedziec o wszystkim, zawsze podzeliła się ze mną swoja opinią.
Pocieszyła, poradziła.
Była moim największym oparciem w tych późniejszych dniach...
Dniach, które z różowych zrobiły się czarne.
Kiedy to M. nagle zrezygnował ze mnie, po raz kolejny z resztą, zaczął z inną.
Kto chce przeczyta o tym w którymś z poprzednich wpisów.
Nie chcę się na ten temat rozpisywac, boli.
Minął jakiś czas i poczułam się z tym źle.
Wydawało mi się, że ona ma tak naprawdę gdzieś moje zwierzenia, że ją męczę.
Przestałam się więc odzywac.
Zerwałam kontakt z dnia na dzień.
Po kilku miesiącach odezwała się pierwsza.
Nawet nie wiecie jak bardzo się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam jej wiadomośc.
Nasz kontakt się odnowił, ale nie był taki jak kiedyś.
Mniej zwierzeń, więcej typowych gadek o niczym.
Planowałyśmy kolejne wakacje, na których znowu miałyśmy byc razem.
Tegoroczną Bułgarię.
Ustaliłyśmy wszystkio- od tego, gdzie i z kim będziemy siedziec w autokarze, do tego, która zajmnie, które łóżko i w ilu osobowym pokoju będziemy.
Wszystko się sypnęło tuż przed odjazdem.
Okazało się, że jedzie z nami jeszcze jedna dziewczyna, z którą trzymałam się na zeszłych wakacjach.
Ta, o której przez cały rok słyszałam, że wystawiła K. i że nie chciałaby miec z nią więcej do czynienia.
Dobre sobie.
Poczułam się oszukana, K. zwyczajnie mnie wystwiła.
Żaden z naszych wcześniejszych planów nie doszedł do skutku.
To przesądziło sprawę.
Dodatkowo poznałam K. jako zupełnie inną osobę.
Głośną, z fałszywym śmiechem.
Pijącą, palącą, śmiejącą się z innych.
Domyśliłam się, że byłam tematem rozmów w ich pokoju, po spojrzeniach, jakie mi rzucały.
Tak to właśnie było.
Tak zakończyła się moja ,,wielka przyjaźn".
Gdyby nie to, że traciłam wcześniej ważniejsze osoby, a także lepszych przyjaciół byłby to dla mnie ogromny cios.
Ale chyba jestem już twardsza.
Przyjęłam go na swoją tarczę.
I na razie nie odczuwam tego bólu aż tak bardzo.
Zobaczymy jak będzie z czasem.
Jeżeli ktokolwiek to przeczyta- gratuluję.
Moglibyście też wstawic jakąś buźkę w komentarzu, czy coś, żebym zobaczyła ile Was jest...
Miłego wieczoru.
Inni zdjęcia: 1461 akcentova;) virgo123;) virgo123;) virgo123;) virgo123:) dorcia2700Ja pati991gdJa pati991gd... sweeeeeetttJa pati991gd