Ostatnie miesiące 2014 roku
Decyzja o wyjeździe do Angli.. szukać "lepszego" życia.? Raczej tylko zarobić na wesele, może jeszcze trochę na lepszy start, ten małżeński.. i wtedy wrócić do Polski, do rodziny, za którą tak bardzo się tutaj tęskni..
Kupione bilety lotniecze - klamka zapadła..
18 styczeń 2015 - Poznań, problem ze znalezieniem autobusu na lotnisko, w taksówce wiadomości o tym, że najprawdopodobniej samoloty na lotnisku "Ławica" nie wylądują z powodu mgły.. może to znak, że nie powinniśmy wylatywać?
Odprawa - totalna masakra, walizka, niby nowa a już się zamek nie chce otworzyć.. kto wymyślił te durne zamki na szyfr..? Po wielu zmaganiach, hurra, otwarta.. Potem długie oczekiwanie, wylecimy czy nie? Decyzja o przekierowaniu lotu do Wrocławia.. Wielogodzinna podróż autobusem do Wrocławia z kierowcą, który nie bardzo wiedział jak się tym kieruje.. i w koońcu po całym dniu dotarliśmy do Bristolu..
23 styczeń - pierwszy dzień w pracy,pierwsze zarobione funty.. i ten uśmiech po spojrzeniu na konto, niezapomniana chwila :D
W lutym pierwsza lista gości weselnych, rozmowa na skypie z rodzicami o naszych planach. I wtedy pomysł na szybki wylot do Polski, na cztery dni, zamówione bilety na 8 marca, idealny prezent na dzień kobiet. Ogromna tajemnica, tylko jak to zrobić żeby rodzinka się wtedy nigdzie nie ruszała z domu? Tak, kurier - paczka! 'Mamo, Tato - wysłaliśmy Wam paczkę, w niedziele przywiozą, więc siedźcie w domu i pilnujcie' :D A od czego ma się przyjaciół? Jak zwykle niezawodni - odebrali nas z lotniska i dostarczyli do domu :) Mina Mateusza Mamy kiedy weszliśmy do domu - niezastąpiona! No w końcu dzień kobiet, więc wypadałoby żeby wręczyć najważniejszym kobietom kwiaty osobiście, prawda? A później razem z Mateusza rodzicami pojechaliśmy do mojej cudownej rodzinki - zdziwienie mojej Mamy kiedy ich zobaczyla.. 'może w paczce jest też coś dla nich i przyjechali odebrać? Ale kuriera nadal nie ma..'
A właśnie, że jeeest! Wysiedliśmy z samochodu ostatni. Do dziś nie zapomnę tego płaczu, radości i krzyku Mamy kiedy nas zobaczyła!
Później wkręcanie wszystkich po kolei - telefon do Anki z zaproszeniem na kawę, że niby tak po prostu, niedzielna poranna kawa, a kiedy weszli - niespodziaaanka! I kolejny płacz, ale oczywiście z radości :) Moja cudowna Siostra, która przyjechała po tym jak my już byliśmy, schowaliśmy się w pokoju, Jej zdziwienie kiedy zobaczyła Mateusza rodziców i to samo pytanie 'paczkę przyjechali odebrać?' nie Siostro, to Oni ją dostarczyli! Nasze wyjście z pokoju i Jej niezastąpiona reakcja, płacz i pytanie 'no ale jak to?!'.
Mój kochany Brat, powrót z meczu, wejście do swojego pokoju a tu MY! I Jego zdziwiona mina, chyba nawet zszokowana, bo nim zaskoczył co się dzieje to minęła minuta ;D
A pod wieczór ostatni numer tego szalonego dnia - telefon do cioci 'cześć Ciociu, co robicie? Może pogadamy na skypie za jakieś 10-15 minut?' I te 10-15 minut później zapukaliśmy do ich drzwi - jaka reakcja? Tak, płacz! Taka już jest nasza rodzinka, ale to wszystko to łzy radości.
Wiecie ile można zrobić w ciągu czterech dni? Bardzo dużo.. Znaleźliśmy salę weselną, ustaliliśmy datę ślubu, zarezerwowaliśmy orkiestrę, kamerzystę, więc trzeba wracać i na to wszystko zarabiać..
Użytkownik podrugiejstronielustraa
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.