Zawsze uważałam, że powinno się robić to co się kocha. I że ja taka będę.
Ja, mimo iż staram się zatuszować to tym co kocham, nie cierpię tego. Bardzo. Zaczynam coraz bardziej nienawidzieć siebie i robię się coraz bardziej zgorzkniała. O innych rzeczach nie wspomnę, bo zamykam je głęboko w głowie i udaję, że ich nie ma.
I kij. Przynajmniej mam ładne zdjęcia z X-masa (7-8.12.13) na chyba-niezbyt-mikołajowych-kolanach-ale-nadal-uroczo.
Tak, skończyłam ten cosplay, zajęło mi to 2 dni bez spódnicy, którą zrobiłam pół roku temu. Także nawet nieźle jak na dwa dni wylewnia łez, krwi i potu nad igłami, atłasem, niciami, psującą się maszyną, stretchem i guzikami.
Mój pokój wyglądał jak po przejściu krawieckiej bomby D:
Odzywam się, bo wiem, ze parę osób obserwuje mnie tylko przez fbl. Odezwijcie się też jakoś inaczej, kontakt z ludźmi mi może pomoże. ><