No więc dzisiejszy wpis trochę o obozie i troche o ogólnych zdarzeniach..
Wakacje sprawiły, że wzięłam się za siebie, na serio, bez owijania. Od samego początku CODZIENNIE coś robię - coś w znaczeniu ćwiczeń. Mel B przeplatane ze skakanką. Wczoraj nawet poszłam biegać, tak to bardzo dziwne. Przecież tego nienawidzę? W sumie nawet mi sie podobało, nawet dałam radę i nawet byłam z siebie dumna. No cóż, nie lubie wyżywać się na innych więc wyżywam się na sobie. :D
14 wyjeżdzam na obóz. Nie mogę się doczekać, tak bardzo tęsknie. W ogóle tęsknota to bardzo trudna sprawa, bardzo niemiłe uczucie, którego chyba nikt nie potrafi powstrzymać. Nic nie możemy na to poradzić, przeważnie. To przykre, nie powinniśmy cierpieć za uczucia, a jednak tak często ponosimy odpowiedzialność za to co czujemy. Co najmniej jakbyśmy mogli tym jakkolwiek sterować. Ale nie możemy. Nie jestesmy w stanie czegoś wymazać, o czymś zapomnieć. Nie łudź się - nie uda Ci się. Nie uda Ci się zapomnieć o osobie, które dała Ci tyle do zapamiętania. Jedynie - jak mi się wydaje - inna osoba, która jakby postawi poprzeczke wyżej może pozwolić uwolnić Ci się od tamtej. Ale byle kto nie da Ci TAKICH wspomnień.
Powracając.. tęsknie za Olą, za Adami. Za nimi najbardziej. Ale już niedługo.. Pierwsze pytanie po przyjeździe. 'Wrocław już przyjechał?!' Będę ryczeeeeć, jak głupia! Z całego serducha polecam te obozy (oczywko wokalny jak zwykle prowadzi!), naprawdę genialna atmosfera, cudowni ludzie. Coś niesamowitegooo. Jaram się tym ogromnie. Chyba jutro zaczę się pakować. Powoli poczuję tą.. magiczną moc. Hahahha, dobra, świruje powoli. Nie rozpisałam się dzisiaj za bardzo, ale nie mam dobrego tematu do długich opowiadań. Także dziękuję i dobranoc! :)
a gdybyś miał szansę to przeczytać.. pewnie nadal miałbyś wszystko to w dupie, nie? czy Ty widzisz co się z nami dzieje? jak się rozpadamy? jesteśmy kurwa coraz dalej i w końcu naprawdę zapomniemy jak przerwać to milczenie między nami. boli, cholernie kurwa boli, że najważniejsza dla mnie osoba odchodzi na moich oczach, a ja nie potrafię nic zrobić, tylko sie przyglądam jak jest coraz dalej, aż w końcu zniknie. oboje spieprzyliśmy kilka niezłych opcji, oboje zachowaliśmy się jak dzieci i właściwie sami to wszystko psujemy. w ogóle nie docenialiśmy siebie, tego co jest, tego co mamy, mieliśmy - a teraz z chwili na chwilę jest za późno, by już cokolwiek naprawiać. kurewsko przykre, nie? kurewsko przykre tracić osoby, które kochamy, co?