jestem bólem, od stóp po czubek ciepłej czapki.

nie wychodzę dzisiaj z domu, chodzę niepomalowana, zajadam się piernikami i rośnie mi tyłek. tak teraz będzie, bo zima to pyszności.

zamawiam zdjęcia do wywołania. za pewnymi chwilami tak przeogromnie tęsknie, za niektórymi osobami, za śliczną dziewuszką, która farbowała mi włosy, doradzała w życiu, pijała piwo na torach, którą widziałam codziennie, a i tak tęskniłam, bo przecież mieszka aż dwa bloki dalej ;)

tęsknie za tym, że było nas tak dużo i było nam tak wesoło, że tyle jeździliśmy samochodem, że co sobote szliśmy poszalec, że każdemu się chciało i nigdy się nie nudziliśmy. że gdy padał deszcz to całą szóstką siedzieliśmy w siłowni i rozmawialiśmy.

chciałabym, żeby to wróciło.

 idzie grudzień, idą przemyślenia. niektore marzenia spisałam już na straty.