Październikowe pochmurne popołudne. Powrót do domu. W szkole jak to w szkole- wpadło parę ocen, nic specjalnego. Autobus "Kubuś" własnie wjedża na dworzec glówny w Krośnie. Siedzisz z marsową miną i gapisz sie w przestrzeń. Szaro, buro i zimno, a rutyna szkolna przeszywa Cie do szpiku kości. Rozglądasz się po dworcu, sam nie wiedząc tak właściwie po co. Wszystko wygląda tak samo jak zawsze. Swój wzrok zatrzymujesz na przystanku. Paru młodych chłopaków, starsze babuleńki- ot co, nic ważnego. Nagle zauważasz małą zakapturzoną postać. Przyglądasz się nieco bardziej,ta postura jest Ci skądś znana. Wtem orientujesz się, spada na Ciebie olśnienie. Jest to jak doświadczenie mistyczne, kontakt z istotą pozaziemską. Zupełnie odcinasz się od świata wydając z siebie okrzyk radości. DZIIIIAAAADEEEEEKKK. W tej chwili nic innego się dla Ciebie nie liczy. Malec spogląda co chwile na zegarek. Na kogo czeka? Co tutaj robi? Gdzie jedzie?- w twojej glowie pojawia sie milion pytań. Dziadek zagryza bułkę, dopina nieco kurteczkę i ponownie czyta rozkład jazdy. Nagle wstaje i idzie w kierunku autobusu do Rzeszowa.. "Dziadziu, proszę nie, zostań tu jeszcze chwilę"- próbujesz przywołać go w myślach. Michał wraca i znowu możesz napawać się jego widokiem. Znasz te rysy twarzy jak własną kieszeń, przywołują Ci wiele wspomnień i rozświetlają ten chujowy dzień. Minuta do odjazdu autobusu.. Robisz parę zdjęć by uwiecznić te chwilę.. Udało się, masz troche cennego materiału. Odjeżdżacie.. Żegnaj, mam nadzieje nie na wieki.
Dziadziu, chciałabym Ci podziękować. Dzień,w którym Cie poznałam to dzień kiedy odmieniło się moje życie.Dziękuje za spędzone wspólnie chwile. Nigdy nie chcę Cie stracić dziadku. Trwaj przy mnie do końca moich dni.