jedno z brzydszych zdjec, ale nie mam innego.
nie moge spac, jest mi smutno i zle. Nie wiem czemu.
prasowalam 4 godziny koszule bunza, kiedy on sobie pracowal. wrocil byl na tyle styrany ze polozyl sie zaraz spac. ja zakradlam sie do barku i postanowilam utopic smuteczki w winie jego wspollo kevina, mam nadzieje ze nie bylo jakies extra drogie, bo podjebalam prawie szklanke. Ale chyba jakies lepsze sadzac po smaku. coz miejmy nadzieje ze sie nie kapnie.
Mam chyba dosc tego wszystkiego. dosc chujowej pracy, chujowych polakow za granica. chujowej samotnosci w weekendy. jak to mawial pezet
zaloze sie ze kiedy nam sie nic nie uklada, skurwiele w niebie maja z diablem romans.
mysllam ze tu poukladam sobie zycie, skoro nie szlo mi w pl. A tymczasem pracuje w jakiejs chujowej niewolniczej pracy. I chuj stac mnie na ubrania z primarka (lol) skoro nie mam ich nawet kiedy zalozyc, Bo nie pamietam kiedy bylam gdzies ostatnio w klubie, albo na imprezie. z jednej strony dobrze. Bo to pierwsze wino od kilku tyg, kiedy bylam w pl. Moj chlopak chyba woli mieszkac z swoim wspollokatorem niz ze mna. Widujemy sie w weekemndy, ale akurat w ten musi pracowac, a od maja sie zacznie sezon wiec bedzie latal calymi weekendami. i nie bede go wcale widziec, zajebiscie,
CHUJ Z TYM WSZYSTKIM.