Na zgieciach palce napuchly tak ze musialam trzymac w wodzie z lodem. Kregoslup siada, bo kartony ciezkie. Od plastiku pelno malych ranek na dloniach ktore szczypia. A jednak najgorszy czas to sam na sam z kartonem i wlasnymi myslami. mysle o wszystkich prazkach o calych tych ciezkich 2 latach, pood haslem strata. i to nie jedna. No i ON w tym wszystkim, pojawi sié z nikad. O nic nie pyta i raczej nie chce wiedziec. obrzydliwie ustawiony. Nosi mnie na rekach do wanny wlacza jacuzii. Podaje piwo. Nie gotuje. Chodzimy na krewetki i inne osmiornice. czasami nie wiem jakiego sztucca mam uzyc, niezrecznie ukrywam fakt ze nie umiem obslugiwac sie paleczkami, jestem taka maloswiatowa. Mowi mi ze mozemy zwiedzic cala europe. Mozemy zamieszkac we francji niemczech gdziekolwiek bym chciala. Ale on teraz musi isc bo umowil sie na squasha ze swoimi obrzydliwie ustawionymi znajomymi. A ja ? to nie moj swiat, nie moja bajka. Jestem tylko zwyklym podbiolem. I juz sie nie przywiazuje. I nie mysle nie kalkuluje, a gdy jest obok nie patrze jak spi. i nie przytulam sie z tym glupkowatym usmiechem, bo juz nie umiem takiego z siebie wydobyc. I nawet nie chce.