ale mialam ladne wloski raz. podejmowanie waznych zyciowych decyzji nie jest moją dobra stroną. nigdy nie jestem pewna czy robię dobrze. daję się ponosic emocjom, sama nie wiedząc czego chcę, i brnę na oślep bez jakiegokolwiek planu, z nadzieją że wszystko sie jakoś ułoży, albo ktoś ułoży to za mnie. Nie wiem co jest już gorsze, czy mieć złamane serce, czy być osobą która je łamie, kiedy widzi się w czyichś oczach ból i cierpienie i jakąś taką nadzieję. naprawdę czuję się winna. i tak myślę czy boję sie samotności czy może boję się że ciebie już nie będzie, i że to takie ostateczne. wiem że chyba najgorzej jest zakochać się w kimś, kto kompletnie do ciebie nie pasuje i z kim się nie czuje spelnienia w zwiazku. jednoczesnie sie teskni za ta osobai kocha ja
ambiwalencja, nie wiedzialam ze tyle sprzecznych uczuc mozna odczuwać na raz. najgorzej ze wokol same nie wiadome, decyzje jest latwo podjac, ale nie wiadomo jakie beda konsekwencje ani co przyniesie przyszlosc. zakochac sie mozna w mig, a zapomina sie latami.. albo po kilku miesiacach, zalezy. w sumie nie wiem od czego. czasem ma sie w sercu wiecej niz jedna osobe, o ktorej nalezy zapomniec. z czasem uczucie mija, ale bol pozostaje i obrazy i wspomnienia te dobre te zle, i ta osoba jest a jej nie ma,
heh jakie to wszystko popierdolone :)
ale trzeba podejmowac te decyzje, czasu za to cofnac nie moge. mam tylko nadzieje ze prowadza mnie pomyslne wiatry i juz niedlugo juz za chwilkę, wszystko się ułoży i poczuję wkoncu spokoj w glowie i w sercu. wkoncu tyle zyczliwych osob jest teraz kolo mnie ktorzy pomoga mi przetrwac ten zjebany okres. no to ku lepszemu!